Nati, Księciunio i Łobuz podróżują po Londynie w czasie, poruszając się za pomocą wehikułu czasu i jego opiekuna kukułki o imieniu Aiman. Do tej pory odwiedzili Londyn za czasów rzymskich oraz Wilhelma Zdobywcy, dowiedzieli się o historii mostu londyńskiego i Tower of London. A dziś… to zupełnie inna historia
Rozdział czwarty: Wielki pożar
Kiedy tylko wylądowali, wszyscy poczuli, że coś jest nie w porządku. W koło nich było bardzo duszno, dużo dymu, słychać było krzyki przebiegających obok ludzi.
-Aiman, kiedy my jesteśmy? – Zapytała Nati, pamiętając, że nie podróżują w przestrzeni, tylko w czasie.
-Ojojo, chyba przeniosłem nas zbyt blisko serca pożaru. Przybyliśmy do 1666 r., a konkretnie jest 3 września. Dzień wcześnie wybuchł największy pożar Londynu.
-To stąd to całe zamieszanie – dodał Księciunio.
-Mamo, mamo – usłyszeli głos, który musiał należeć do dziecka – Mamo, gdzie jesteś? Mamo, to ja – Lizzy - w pewnym momencie zobaczyli dziewczynkę, może 5-cio letnią, która w tłumie biegnących ludzi szukała swojej mamy. Włosy miała zmierzwione, na zakurzonej buzi widać było dwie strużki łez. W rękach tuliła małą szmacianą laleczkę. Widać było, że jest przerażona i nie bardzo wie, w którą stronę ma iść.
- Gdzie jeśt twoja mamusia – zagadnął Łobuz, nad wyraz odważnie.
-Nie wiem, wyszłyśmy razem z domu, uciekałyśmy przed ogniem. Lalka mi upadła i puściłam rękę mamy, a jak podniosłam moją szmacianą Mary z ulicy, mamy już nie widziałam, tylko wielu obładowanych ludzi.
-A gdzie mieszkasz? – zapytała Nati
-Koło piekarni pana Farrinera – odpowiedziała dziewczynka
-To ta piekarnia! – krzyknął Aiman – W tej właśnie piekarni wybuchł pożar, który potem rozprzestrzenił się na większą część Londynu. Nie możemy tam pójść!
-Pomóżcie mi odnaleźć mamę – łkała dziewczynka – Tak się boję być bez niej!
-Co tu zrobić? – głowił się Aiman.
-Nie możemy zaprowadzić cię do domu, bo to byłoby niebezpieczne, ale może wiesz, gdzie twoja mama chciała iść? – zastanawiał się Księciunio.
-Mama chciała iść do cioci Maggie, ale wiem tylko, że ona mieszka niedaleko Tower.
-Aiman, czy Ty potrafiłbyś poprowadzić nas w stronę Tower – zainteresowała się Nati.
-Oczywiście, jako wasz przewodnik podróży w czasie orientuję się też w topografii każdego miejsce, w którym jesteśmy w każdym czasie – odpowiedziała kukułka.
-Ekstra! Jesteś lepszy niż GPS tatusia! – ekscytował się Księciunio.
-Dziękuję za ten komplement – Aiman puścił oko do Księciunia – A teraz ruszajcie za mną, zaprowadzę was jak najbliżej Tower.
Mapa Londynu zajętego ogniem
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Great_Fire_of_London
I tak, czworo dzieci ruszyło za Aimanem w stronę Tower. Nati i Łobuz chwyciły Lizzy za rączkę. Na ulicach było pełno osób biegających w zamieszaniu.
-Aiman, posłuchaj, dlaczego oni biegają tak bez ładu i składu zamiast wezwać straż pożarną? – dopytywał się Księciunio, który pasjonował się strażakami i wszystkim, co ze strażą pożarną związane.
-Bo, mój drogi Księciunio, straż pożarna w Londynie w 1666 r. jeszcze nie istniała. Na dodatek, najważniejsza osoba w mieście, Lord Mayor, którym był w owy czasie sir Thomas Bloodworth, nie mógł się zdecydować, czy wysadzić w powietrze część budynków, tak, żeby zatrzymać pożogę – tłumaczył Aiman. – To między innymi było powodem tego, że pożar pochłonął ponad 13 tysięcy budynków, prawie 90 kościołów (w tym Katedrę Świętego Pawła) oraz 3 bramy miejskie.
-Ale jak to możliwe, że nie było straży pożarnej? – nie mogła zrozumieć Nati.
-W tym czasie w Londynie istniała tylko lokalna milicja, nazywana przez miejscowych „przeszkolone bandy” (ang. Trained Bands) oraz Straż, która po prostu patrolowała ulice. – tłumaczył Aiman – Poza tym, najważniejsze było powiadamianie o pożarze, co było obowiązkiem kościelnych wież. W Anglii istniało prawo nakazujące, by każda parafia była wyposażona w długie drabiny, skórzane wiadra, siekiery oraz haki pożarnicze, pozwalające zniszczyć palące się budynki.
Rysunek ilustrujący wykorzystanie haków pożarniczych. Pożar w Tiverton w hrabstwie Devon, Anglia, rok 1612.
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Great_Fire_of_London
-No tak, my tu gadu – gadu, a powoli zbliżamy się do Tower – zauważył nagle Aiman – Lizzy, czy potrafisz znaleźć dom cioci Maggie?
-Wydaje mi się, że powinniśmy pójść tamtą uliczką i po tej stronie – tu Lizzy podniosła lewą rączkę – będzie stał dom, w którym mieszka ciocia.
Tak wyglądały wiadra używane do gaszenia pożaru
źródło: http://www.pepys.info/fire.html
-Chodźmy zatem – ponaglała Nati – lepiej żebyśmy nie minęli się z Twoją mamą po drodze, jeśli poszła cię szukać.
Weszli w uliczkę, którą wskazała Lizzy. Rzeczywiście, było to całkiem niedaleko Tower. Ledwie zdążyli przejść kilka kroków, kiedy wśród gwaru osób, próbujących w popłochu przedostać się jak najdalej ognia, usłyszeli wołanie.
-Lizzy, to ty? – zawołała młoda kobieta wyglądając z okna swojego domu.
-Ciocia Maggie! – po raz pierwszy uśmiech zagościł na twarzy Lizzy.
Aiman poprowadził ich, jak najbliżej wołającej, żeby łatwiej było im rozmawiać.
- Mamusia bardzo się martwiła, że się zgubiłaś i niedawno wybiegła cię szukać. Jak to możliwe, że nie spotkałyście się po drodze? Nie ważne zresztą. Wchodź na górę i was też zapraszam – Maggie zwróciła się do pozostałej trójki dzieci i Aimana – Dziś ulice Londynu nie są bezpieczne.
Gdy byli już na górze, Lizzy rzuciła się cioci Maggie na szyję i zaczęła płakać.
-Ciociu, tak się boję o mamę. A jak coś jej się stanie? – szlochała dziewczynka
-Kochanie, nic się nie martw. Mama zaraz pewnie wróci, a pożar ugaszą jeszcze dziś – Ciocia Maggie starała się uspokoić małą Lizzy.
Aiman odchrząknął i poprosił Księciunia na stronę. Chwilę coś szeptali, po czym Księciunio zwrócił się do cioci Maggie:
-Proszę Pani, tego pożaru tak szybko nie ugaszą. Lord Mayor nie chce wydać rozkazu zburzenia budynków, więc ogień się rozprzestrzenia. Mamy propozycję, żeby Lizzy i Łobuz zostały tu z panią, a my – wskazał na Aimana, Nati i siebie – pójdziemy poszukać mamy Lizzy. Czy mogłaby mi pani powiedzieć, jak ona wygląda i jak ma na imię, bo nigdy jej wcześniej nie spotkaliśmy.
-Mama Lizzy ma na imię Mary. Jest podobnego wzrostu jak ja, tylko ma rude włosy. I bardzo kręcone. - tłumaczyła Maggie.
-Proszę pani, a może pani pamięta, jak była dziś ubrana pani Mary – łatwiej byłoby nam jej szukać – wpadła na świetny pomysł Nati.
-Yyyy, no tak, miała na sobie taką czerwoną, nieco wyblakłą suknię. No i fartuch – taki wiązany w pasie – biały, ale już trochę pobrudzony.
-Kochani, musimy ruszać, bo każda chwila jest na wagę złota. Jeśli mama Lizzy poszła w stronę ich domu – może być w niebezpieczeństwie – ponaglał Aiman.
Księciunio z Nati podeszli do Łobuza.
-Ty zostań tu z Lizzy i bawcie się ładnie razem – powiedział Księciunio.
-My za niedługo wrócimy, więc nic się nie martw. A tymczasem – dotrzymaj Lizzy towarzystwa, bo widzisz, jak jej smutno – przekonywała Nati.
-Wracajcie bezpiecznie i dziękuję Wam za pomoc – Maggie odprowadziła ich do drzwi.
Nati, Księciunio i Aiman znów byli na ulicy.
-Teraz powinniśmy zaoszczędzić drogi, bo nie musimy iść już w stronę Tower, tylko pójdziemy uliczkami, krótszą drogą – objaśniał Aiman.
-Myślę, że mamę Lizzy nie trudno będzie znaleźć – wtrąciła Nati, gdy już ruszyli. – Zobaczcie, wszyscy idą w przeciwną stronę niż my, a pewnie i pani Mary idzie w podobnym kierunku co my, więc pewnie będzie jedyną osobą, którą zobaczymy idącą w stronę pożaru.
-Świetna myśl Nati – skomplementował dziewczynkę Księciunio. – Aiman, a ty mógłbyś nam w drodze poopowiadać jeszcze trochę o tym pożarze?
Szli wszyscy razem, a Aiman siedział Nati na ramieniu.
-W związku z tym, że Lord Mayor Londynu nie podjął decyzji związanych z pożarem, a wręcz mówi się, że uciekł z miasta jeszcze w niedzielę, w dniu wybuchu pożaru, król Karol II podjął decyzję o powierzeniu swojemu bratu – Księciu Yorku – Jakubowi – zadania zduszenia pożaru. Niestety, do tego czasu pożar już bardzo się rozprzestrzenił i jego opanowanie nie było już takie łatwe. Jego rozprzestrzenianiu się sprzyjało to, że jak widzicie, większość budynków Londynu w 1666 r. była drewniana, zbudowana bardzo blisko siebie, poprzecinana jedynie wąskimi uliczkami.
Portret Jamesa, późniejszego króla Anglii, Irlandii i Szkocji
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/James_II_of_England
-James zdobył serca londyńczyków swoim oddaniem i odwagą w walce z ogniem. 20 lat później, po śmierci króla Karola II został królem Anglii, Irlandii i Szkocji. W Anglii i Irlandii znany był jako James II, natomiast w Szkocji – jako James VII. No ale dosyć o królach. Wróćmy do samego pożaru. - kontynuował Aiman, gdy tak szukali mamy Lizzy – W poniedziałek spłonął urząd pocztowy oraz budynek London Gazette – jednego z najważniejszych dzienników urzędowych. Ludzie zaczęli myśleć, że pożar nie był dziełem przypadku, ale spowodowaną przez cudzoziemców zemstą. Dlatego większość sił porządkowych w poniedziałek zajmowało się raczej ratowaniem obcokrajowców.
-Jak to możliwe, ze jeden człowiek może tak decydować o losie wielu ludzi i zamiast im pomagać – nic nie robić? – Zastanawiała się Nati – Przecież to niesprawiedliwe…
-O czym ja to… A! No więc, kiedy już książę James zabrał się do zwalczania pożaru – król wydał mu pozwolenie na zniszczenie budynków tak, żeby odciąć ogień od reszty miasta. I wtorek, 4 września 1666 r. był właśnie takim dniem wielkiego burzenia.
-Aiman, czy my tu zostaniemy do jutra? – Zainteresował się Księciunio – Bardzo chciałbym popatrzeć, jak te budynki były niszczone.
-No mam nadzieję, że nie. Chciałbym tylko odnaleźć mamę Lizzy i ruszać dalej – odpowiedział Aiman
-Szkoda – jęknęli wspólnie Nati i Księciunio.
-Rozumiem, ale i tak jesteśmy tu już dłużej, niż przewidywałem – Aiman starał się im wytłumaczyć sytuację – Poza tym, musimy poradzić rodzinie Lizzy opuszczenie obecnego schronienia, gdyż we wtorek, trzeciego dnia pożaru, ogień zaczął kierować się w stronę Tower. A musicie wiedzieć, że w Tower był skład prochu i obawiano się, że w przypadku pożaru twierdzy zniszczenia byłyby jeszcze większe! Dlatego też zdecydowano się wysadzić okoliczne budynki.
Postęp Wielkiego Pożaru w kolejnych dniach
źródło: The Times History of London. London: Times Books, 1999.
-Och, to straszne! – Zaniepokoiła się Nati – Jak tylko znajdziemy Panią Mary, musimy namówić ich do ucieczki, koniecznie!
-W środę, częściowo dzięki zmianie kierunku wiatru, działania podejmowane przez służby Jamesa zaczęły przynosić efekty. Ogień przestał się rozprzestrzeniać. Jednakże teraz mieszkańcom zaczął zagrażać głód – w końcu z powodu pożaru miasto przestało produkować żywność. Król bojąc się masowych rozruchów przeciw monarchii zapowiedział dostawy chleba do Londynu oraz zorganizował na bezpiecznych obrzeżach miasta targowiska. Jednakże nie było mowy o rozdawaniu żywności!
Kiedy tak szli słuchając opowieści Aimana, Księciunio niespodziewanie zatrzymał się. Wyglądał, jakby czegoś nasłuchiwał.
-Co się stało? – Zaciekawiła się Nati
-Cii – powiedział Księciunio i dalej stał nasłuchując.
I wtedy usłyszeli:
-izzy! Lizzy, gdzie jesteś!
Aiman poderwał się do góry, żeby spróbować wypatrzyć, kto to woła.
-Widzę ją! To woła kobieta w blado czerwonej sukni – to musi być mama Lizzy! – Wołał podekscytowany – Podążajcie za mną, to Was do niej zaprowadzę.
Nati i Księciunio zaczęli szybko przedzierać się przez tłum, żeby nie stracić Aimana z oczu. Za kilka metrów udało im się dogonić kobietę, która wyglądała tak, jak opisała ją ciocia Maggie.
-Proszę pani! Pani Mary, wiemy gdzie jest Lizzy – wołał Księciunio starając się zwrócić jej uwagę.
W tej chwili kobieta odwróciła się i ujrzeli jej zapłakaną twarz.
-Zaprowadziliśmy ją do pani siostry – Maggie – nie daleko Tower – tłumaczyła Nati.
-Och, naprawdę, znaleźliście moją Lizzy? Tak wam dziękuję – Mary zalała się łzami – Tak się bałam, że ją stracę.
-Proszę pani, chodźmy szybko, bo dom pani siostry też nie jest bezpieczny. Powinnyście stamtąd uciekać. Do jutra dotrze tam ogień, a służby Tower, w którym znajduje się proch, będą chciały odciąć ogień od twierdzy i będą niszczyć wszystkie zabudowania wokół – starali się tłumaczyć jeden przez drugiego Nati i Księciunio
-Nie wiem, skąd wy to wszystko wiecie, ale skoro uratowaliście Lizzy i odnaleźliście mnie, to na pewno was posłucham.
Tym sposobem zawrócili i szybko udali się z powrotem po Łobuza. Lizzy rzuciła się mamie na szyję, potem wszyscy ściskali wszystkich i Nati, Księciunio oraz Łobuz pożegnali się i wyszli, przypominając jeszcze, że panie również powinny ten dom wkrótce opuścić i najlepiej udać się poza bramy miasta.
-Aiman, możesz nam powiedzieć jeszcze co było dalej, jak pożar się skończył? – poprosił Księciunio
Obelisk upamiętniający Wielki Pożar Londynu
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Monumentfireoflondon.jpg
-Aby zapobiec rebelii, król zachęcał tych, którzy w pożarze stracili swe domy, by na czas odbudowy miasta wyjeżdżali z Londynu, wydał też prawo nakazujące innym miastom przyjmowanie uchodźców. Zaproponowano wiele radykalnych planów odbudowy połączonych z przebudową miasta, ale ostatecznie, zostało ono odbudowane na tym samym planie, co przed pożarem. Z inicjatywy króla Karola II, niedaleko Pudding Lane, gdzie rozpoczął się pożar, stanął obelisk upamiętniający pożogę. Ma on 61 metrów wysokości i został zaprojektowany przez Sir Christophera Wrena oraz Roberta Hooka. Inny pomnik upamiętniający z kolei miejsce, w którym pożar się zatrzymał, to tak zwany Złoty Chłopiec z Pye Corner.
Golden Boy of Pye Corner
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:GoldenBoy.jpg
-No, ale na nas już czas – stwierdził Aiman i wtedy dzieci poczuły, że stary zegar z kukułką znów je wciąga…
***
Poprzednie rozdziały:
Rozdział pierwszy – Deszczowe wakacje
Rozdział drugi – Rzymianie i Most Londyński
Rozdział trzeci – Wilhelm Zdobywca i Tower of London
Podziel się:
- Facebook
- Google
- Email
- LinkedIn
- Pinterest