Zorka powraca!

Wierzycie w przeznaczenie? Bo ja bardzo! Dlatego, kiedy w niedzielę rano wygrałam w radiowej Trójce bilety na przedstawienie Zorka Dziewczynka z Gwiazd wiedziałam, że to będzie udane wyjście!

I nie pomyliłam się!!! Kasia Stoparczyk z Zorką jak zwykle szalały na scenie – tym razem spektakl poświęcony był bajkom z całego świata!

Kasia Stoparczyk i Dominika Kluźniak (Zorka)

źródło: http://www.polskieradio.pl/18/201/Artykul/935341,Gwiazdka-z-Mlecznej-Drogi-Zapraszamy-na-najpiekniejsze-basnie-swiata

Zorka to dziewczynka, która przybyła do nas z Mlecznej Drogi. O jej przybyciu do nas pisałam tu: Nie ma Pippi, jest Zorka. Jej ojcem jest Wiatr, a ciotką – Zorza Polarna. Ma też malutką kuzynkę – Jutrzenkę. Zorka ma też niesamowity talent (tu widzę podobieństwo do Pippi) do przekręcania wyrazów. Kasię – nazywa Kasiusią, wyspę – wysypką, a każdą bajkę zaczyna od słów: Bagno, bagno temu…”. Dlatego dzieci podczas tego wspaniałego koncertu mają z Zorki niezły ubaw.

Podczas tego spektalu – obok Zorki główną bohaterką była piękna, żywa Złota Rybka, która spełniała życzenia Zorki i pozwalała jej na podróże po całym świecie. Ale – trzeba uważać, czego sobie życzymy, bo Złota Rybka może spełnić też życzenie wypowiedziane w gniewie!

źródło: http://www.polskieradio.pl/18/201/Artykul/935341,Gwiazdka-z-Mlecznej-Drogi-Zapraszamy-na-najpiekniejsze-basnie-swiata

Tak, więc podczas koncertu pojawił się „Ciążę”, co szukał „Kapciuszka” i księżniczka „Szacher-Macher-Ryzada”, a Kasia – dzieliła cztery włosy. Były wieloryby i „wielobłądy”. A Zorka nie mogła znaleźć nikogo, kto chciałby się z nią zaprzyjaźnić.

W końcu zdecydowała się na powrót na Mleczną Drogę. Dzieci, siedzące na stopniach sceny próbowały ją zatrzymać różnymi miłymi słowami (BRAWO dla dzieci – ogromna kreatywność!!!), jednak Zorka dała się przekonać dopiero ukochanej Złotej Rybki – wróżce Klarze.

źródło: http://www.polskieradio.pl/18/201/Artykul/935341,Gwiazdka-z-Mlecznej-Drogi-Zapraszamy-na-najpiekniejsze-basnie-swiata

I tu ogromna niespodzianka. W rolę wróżki Klary wcieliła się cudowna, młoda, eteryczna artystka, którą słyszymy często w naszej ukochanej Trójce – Klara Jędrzejewska. Zaśpiewała dwa utwory: The Cliff oraz Stop Me. Księciunio od razu skojarzył piosenki z tymi słuchanymi w radiu!

Jeśli już jesteśmy przy wykonawcach – to znów zauroczyła mnie swoimi możliwościami Pani Ewelina Siedlecka-Kosińska. I to nie tylko wokalnymi – nad, którymi piałam już w poprzednim poście o Zorce, ale także talentem scenicznym. Tym razem odgrywała (i odśpiewywała) role wróżki, klauna, lalki – zmieniając piękne stroje w ułamku sekundy wręcz. Pani Ewelino – jestem Pani fanką!

Dorosłym wykonawcą z koncertu na koncert towarzyszy też coraz większe grono uzdolnionych muzycznie i scenicznie dzieci! Piękne wykonanie Będziesz moją panią Bartka Kulpy!!!

Po koncercie – oczywiście (spora) chwila zabawy na scenie – dzieci i artyści – razem! Zdjęcia, autografy, rozmowy, wpróbowywanie najróżniejszych instrumentów, zbieranie piórek i gwiezdnego pyłu! I ja skorzystałam z okazji rozmowy z Panią Kasią Stoparczyk – jest tak samo sympatyczna i urocza, jak w radio!

Dwa małe zdjęcia wykonane przez Księciunia tuż przed koncertem!

A następny koncert Kasi i Zorki już w listopadzie – 16 i 17. Tym razem będzie o zwierzętach świata! My już jesteśmy ciekawi, czy Kasia i Zorka znajdą odpowiedź na pytanie: Ile biedronek mieści się w półnucie?

Zaszufladkowano do kategorii Bywamy, Czytamy i oglądamy, Polecamy | Tagi: Dominika Kluźniak, dziewczynka z gwiazd, Ewelina Siedlecka, kasia i pippi na tropie, Kasia Stoparczyk, Klara Jędrzejewska, Trójka, Zorka | 8 odpowiedzi

Magiczne słowa

I nie chodzi tu wcale o takie całkiem baśniowe z Harrego Pottera – alohomora czy expecto patronum. Tylko takie, którymi każdy z nas, rodziców, może zaczarować swoje dzieci!

Bo słowa, proszę Państwa, mają moc. I nie są to wcale jakieś bardzo tajemne słowa. Tylko takie zwykłe: KOCHAM CIĘ, WIERZĘ W CIEBIE, DASZ RADĘ czy UDA CI SIĘ!

Tymi słowami nie jesteśmy w stanie wyrządzić naszym dzieciom krzywdy! Nie jesteśmy też w stanie przeholować z chwaleniem. Wręcz przeciwnie! Stosując je wychowujemy ludzi mających świadomość własnej wartości.

Dzieci zaopatrywane często w takie trzy magiczne słowa nie boją się podejmować wyzwań, bo wiedzą, że mają wspierających ich rodziców.

Rodzice, nie bójcie się tej magii – ona nie gryzie! Ona daje Waszym dzieciom MOC!

***

Więcej o kampanii Fundacji Dzieci Niczyje, o mocy słów i ich właściwym stosowaniu a także o kilku ciekawych tematach dotyczących wychowania przeczytanie na stronie slowadajamoc.fdn.pl

Zaszufladkowano do kategorii Myśli moje nieuczesane, Z zupełnie innej beczki | Tagi: słowa dają moc | 5 odpowiedzi

Warsztat 1 – BIOLOGIA

No to zaczynamy DZIECKO NA WARSZTAT. Dziś pierwszy warsztat – biologiczny.

Nie jestem biologiem, nie mam też wykształcenia pedagogicznego, więc cały cykl DZIECKO NA WARSZTAT jest dla mnie nie lada wyzwaniem. I na pewno w trakcie jego trwania będę się wspierać pomocami: książkami, atlasami czy stronami www.

Warsztat biologiczny postanowiłam przygotować różnorodny. Była więc botanika, zoologia i hm…, elementy anatomii ;). Większość zabaw zaczerpnęłam z 365 Super Eksperymentów, a naklejki zwierzątek – z 1000 zwierząt do odszukania

W ramach zoologii – zrobiliśmy 2 zabawy:

1. Klasyfikowanie zwierząt

Co potrzebne?

-czyste kartki,
-stare gazety, magazyny ze zdjęciami bądź rysunkami zwierząt (my wykorzystaliśmy naklejki)

Na czym to polega?

Dzieci muszą znaleźć i wyciąć jak najwięcej obrazków różnych zwierząt i następnie utworzyć z nich grupy posiadające jakąś wspólną cechę.

Łobuz z Księciuniem wybrali:

  • zwierzęta pływające
  • zwierzęta latające
  • zwierzęta czworonożne
  • zwierzęta z rogiem/rogami
  • zwierzęta hodowlane/gospodarskie.

Łobuza najbardziej rozbawiło, jak się dowiedziała, że zwierzęta dzielą się na kręgowce i bezkręgowce oraz, jak powiedziałam, że są też ssaki ;)

This slideshow requires JavaScript.

2. Co potrafią ptasie dzioby

Co potrzebne?

-szczypce
-pęseta
-klamerka
-wykałaczka
-różne ziarenka, nasionka, orzeszki, itp.

Na czym to polega?

Każde z powyższych narzędzi imituje inny rodzaj ptasiego dzioba. Dzieci używając różnych „dziobów” sprawdzają, co każdy z dziobów potrafi.

My wykorzystaliśmy to, co znaleźliśmy w parku: kasztany, żołędzie, nasionka lipy i jabłko. Dzieciaki sprawdzały dzioby i wyszło nam, że dzioby służą do:

-dziobania

-miażdżenia,

-przenoszenia

-rozdrabniania.

W ramach botaniki też były dwie zabawy, tyle, że z jednej wciąż nie mamy efektów.

3. Kora drzew

Co potrzebne?

-kilka czystych kartek papieru
-kredki pastelowe
-drzewa – najlepiej różne gatunki

Na czym to polega?

Przykładamy czystą kartkę do kory drzewa i szeroką częścią kredki odrysowujemy korę. Przy okazji dzieci sprawdzały rękami fakturę kory – są drzewa, które mają korę całkiem gładką, niektóre nieco pobrużdżoną, a na niektórych kora ma tak głębokie bruzdy, że można zmieścić w tych bruzdach prawie cały palec.

Przy okazji dzieci dowiedziały się, jaką funkcję pełni kora drzew – że jest nieco podobna do skóry człowieka i zapobiega wyparowywaniu wody oraz osłania miazgę.

Nazw dwóch drzew nie znaliśmy, więc wzięliśmy liście tych drzew i w domu w internecie sprawdziliśmy, co to za drzewa.

4. Rosnący ziemniak

Co potrzebne?

-ziemniak
-kilka wykałaczek
-szklanka z wodą

Na czym to polega?

Ziemniaka nakłuwamy wykałaczkami w czterech przeciwległych miejscach, tak, żeby z wykałaczek zrobiły się podpórki (tak jak na zdjęciu), mniej więcej w połowie długości ziemniaka. Następnie wykałaczki razem z ziemniakiem opieramy na brzegu szklanki, tak żeby ziemniak był mniej więcej do połowy zanurzony w wodzie.

Po kilku dniach ziemniak powinien wypuścić zarówno korzonki, jak i listki z góry.

No i u nas do dziś niestety nic się nie wydarzyło, a ziemniak tak sobie leży w wodzie już prawie od tygodnia (czyli od zeszłego wtorku). Jeśli coś jeszcze się wydarzy, to dopiszę w postaci „editu”.

Jeśli chodzi o anatomię, to miało być nieco więcej, ale już nie zdążyliśmy i na dodatek tak na prawdę to ta część wyszła nam bardzo spontanicznie. Łobuz przyszła do mnie w czasie mojej kąpieli i zaczęła podpytywać o włosy u kobiet i mężczyzn. Z tego tylko wniosek, że żadne miejsce nie jest złe na naukę ;).

Dodam tylko na koniec, że wszystkie nasze zabawy sprawiły radochę zarówno 4-latce (choć czasem trzeba jej było pomagać), jak i 8-latkowi.

***

Jeśli spodobał się Wam nasz wpis, zapraszamy też do innych mam, biorących udział w DZIECKU NA WARSZTAT:

DZIECKO NA WARSZTAT

A następne warsztaty w ramach DZIECKA NA WARSZTAT już niedługo:

28/10 – WARSZTAT NAUKOWY-EKSPERYMENTOWY (fizyka, chemia, astronomia i co nam tam jeszcze na myśl przyjdzie)
25/11 – WARSZTAT KULINARNY (się rozumie samo przez się, racja?;)
16/12 – WARSZTAT RĘKODZIEŁA ŚWIĄTECZNEGO (co tylko nam przyjdzie na myśl – prezenty, ozdoby, kartki, …)
27/01 – WARSZTAT MUZYCZNY (muzykowanie, komponowanie, śpiewanie i tańczenie – do wyboru do koloru)
24/02 – WARSZTAT LOGICZNEGO MYŚLENIA (zadania, gry i zabawy rozwijające logiczne myślenie u dzieci)
24/03 – WARSZTAT MATEMATYCZNY (zabawy z liczbami, pieniędzmi, czasem, itp.)
28/04 – WARSZTAT HISTORYCZNY (historia ogólna, lokalna, rodzinna – co kto woli)
26/05 – WARSZTAT SZTUK PLASTYCZNYCH (malarstwo, rzeźba, rysunek, grafika – także komputerowa, fotografia, architektura, no cóż – możliwości jest całe mnóstwo)
oraz 23/06 – WARSZTAT WARSZTATÓWkażda z mam sama wymyśli temat warsztatów dla swoich dzieci.

STOP!

Ten tydzień był szalony! Słowo!

W poniedziałek ogłosiłam pomysł DZIECKO NA WARSZTAT. I zaczęła się lawina maili. Jestem przeszczęśliwa z tego powodu – wręcz wzruszona, bo nie spodziewałam się takiego zainteresowania projektem. I z wielkim smutkiem muszę ogłosić, że na chwilę obecną – jutro (niedziela 15 września) o godzinie 20.00 zamykam listę chętnych do uczestnictwa.

Obecnie w projekcie jest ponad 30 wspaniałych mam i blogów. Dzieci nawet nie zdążyłam jeszcze zliczyć, ale lekko mogę powiedzieć, że co najmniej kopa (60 lub więcej). Mamy nawet mamę nieblogową (będzie publikować gościnnie u jednej z mam), autorki pomocy dydaktycznych i wiele zwykłych-niezwykłych mam.

Ale uwaga! Jeśli macie ochotę uczestniczyć w projekcie – możecie wciąż to robić – niezależnie od nas nieco. Publikujcie u siebie. Jeśli jakieś mamy będą rezygnować, będę starała się na bieżąco dodawać kolejnych chętnych do projektu.

A teraz lista blogów, stan na sobotę na godz. 21.10 ;)

www.bajdocja.blogspot.com,
www.biesydwa.blogspot.com,
www.chabazie.blogspot.com,
www.dwujezycznosc.blogspot.com,
www.dziecidwujezyczne.blogspot.com,
www.dzikajablon.wordpress.com,
www.gagatkitrzy.blogspot.com,
www.godzillapozera.blogspot.com,
www.grzesiowy.blox.pl,
www.herbata-ze-szklanki.pl,
www.julkaijejmiejscenaziemi.blogspot.com,
www.karolowamama.blogspot.com,
www.kinderki.eu,
www.kreatywnik.bloog.pl,
www.kreatywnymokiem.blogspot.com,
www.laschejunk.blogspot.com,
www.mama-bloguje.com,
www.mama-trojki.blogspot.com,
www.mamuska24.pl,
www.madredziecko.blogspot.com,
www.miastodzieciom.com,
www.myhomeandheart.wordpress.com,
www.naszerodzinnepodroze.blogspot.com,
www.optymistycznamamma.wordpress.com,
www.pomyslowamama.pl,
www.projektczlowiek.blogspot.com,
www.projektlondyn2014.wordpress.com,
www.strong-mamong.blogspot.com,

www.tominowo.blogspot.com,
www.wkrainiewesolychlobuzow.blogspot.com,
www.wpodrozyprzezzycie.wordpress.com,
www.wypaplani.pl,
www.vikisiezna.blogspot.com,
www.zabawyizabawki.blogspot.com

Spotkanie Blogujących Mam – Kraków

Lubię podróże. To chyba oczywiste, skoro blog o podróży, nie? Mam dzieci – nie da się tego ukryć i jak większość naocznych świadków twierdzi, wyprzeć się ich nie mogę, bo bardzo podobne podobno do mnie ;). Bloga też prowadzę. A nawet dwa. Więc, jak tylko zobaczyłam, że Potwora Wózkowa wraz z Panną Mi, Znaczkami jak robaczki i Happiness is Easy organizują Spotkanie Mam Blogerek w Krakowie pomyślałam sobie – nie może mnie tam zabraknąć.

W sobotę – o 4.00 rano ściągnęłam Księciunia z łóżka i ruszyliśmy naprzeciw przygodzie. I tu parę słów na temat Księciunia. Generalnie nie należę do matek, które na wszystkie strony wychwalają swoje dzieci, ale tym razem – muszę się trochę nad nim porozpływać. Obudzony był w 3 sekundy (zwykle budzenie trwa ok. 5-10 minut), zjadł śniadanie, szybciutko się ubrał, wymył ząbki. W pociągu – grzeczny, spokojny, zajęty sobą – no normalnie, jak nie on (wiecznie szalony, biegający, z 1500 pomysłów na minutę). Na chwilę brykania pozwolił sobie już w Krakowie, kiedy po trzech godzinach wysiedliśmy z pociągu – fakt, faktem – zmoczył trochę ubranie brykając w okolicach fontanny, ale szczęśliwie ciepło było, więc wszystko na nim szybko wyschło. Na Spotkaniu Mam Blogerek – bawił się cudnie – szalał głównie z Olimpią z Księżycowej Szuflady, ale kiedy poprosiłam go o to, żeby usiadł, poczęstował się lekturą oferowaną przez krakowskiego Czułego Barbarzyńcę i zatonął w niej na pół godziny. Musiałam go od niej niemalże odrywać siłą ;).

Po Spotkaniu – chwila na dziedzińcu Wawelu – Księciunio wpadł na pomysł bawienia się żołnierzykami na makiecie zamku i na koniec bawił się w detektywa. Ale o tym już innym razem. W pociągu znów – grzeczny, do rany przyłóż, a w końcu oboje zwinęliśmy się na naszych fotelach i zdrzemnęliśmy się aż do samej Warszawy.

Ale wracając do Spotkania Mam Blogerek – krótko mówiąc – było cudownie! Począwszy od organizacji 4 wspaniałych mam, poprzez wszystkie cudowne uczestniczki, prezentacje, prezenty aż po catering i opiekę nad dziećmi. Paulina, Kamila, Ola, Żaneta – respect! Kawał dobrej, organizatorskiej roboty!!!

Na Spotkaniu były trzy prezentacje: Czu Czu, Baby and the City oraz Fundacji Kraina Zdrowia.

Choć wszystkie były bardzo ciekawe, przyznam się szczerze, że najbardziej zauroczyła mnie prezentacja Pauliny Guzik, autorki Baby and the City. Opowiadała o tym, jak powstała ta książka oraz ile wysiłku włożyła w to, żeby ją wydać. Żadne wydawnictwo nie było zainteresowane jej wydaniem, więc wydała ją własnym sumptem. Muszę Wam powiedzieć, że Paulina bardzo mnie zainspirowała – w końcu w mojej głowie jest mnóstwo pomysłów wydawniczych (nie mówiąc już o Poznaj Londyn – który nie tylko w głowie siedzi).

Po wszystkich tych prezentacjach przyszła pora na prezenty. Wiecie, naprawdę nie spodziewałam się, że zostanę tak obdarowana – no naprawdę WOW! Ledwo się z Księciuniem dowlekliśmy do pociągu ;).

No tak – ale nie to było najważniejsze. Najważniejsze było poznanie tylu świetnych mam. Choć i tak mam wrażenie, że tego czasu jakoś za mało było, żebym mogła z każdą z dziewczyn porozmawiać dłużej.

Poza samymi organizatorkami poznałam też Srokę i Olę z Mini Mini i Optymistyczną Mamę i mamę z M jak Marcinek i Benkowo i Robalową Krainę i Apartament 44 i Księżycową Szufladę i MySophie i Mamę Leonka i Kasię, co ma Zosię i całe, całe mnóstwo innych cudownych, energicznych mam.

Nie byłabym sobą, gdybym nie została oczarowana przez jakiegoś młodzieńca. Na Rodzinnym Pikniku moje serce skradł Synek Mukolinek (był i tym razem – cudnie się do mnie uśmiechał – poznał mnie? ;)). A tym razem – już prawie usynowiłam Gabrysia – synka Mini Mini ;). To kolejny przecudowny chłopczyk – w ogóle się nie bał przebywać u mnie na kolanach, uśmiechał się do mnie i gaworzył. Och, już niemalże zapomniałam, jak to cudownie trzymać takiego malucha w ramionach. Moje już takie odrośnięte… ;)

Podsumowując – było cudownie! Kraków ekstra! A nawet zrobiłam zakup dla Projektu Londyn – tajemniczą skrzynię na skarb. No powiedzcie – piękna, co? ;)

DZIECKO NA WARSZTAT

Ci, którzy mnie dobrze znają wiedzą, że nie potrafię długo wysiedzieć bezczynnie, bez nowych wyzwań.

I mimo że Projekt Londyn 2014 jest wyzwaniem, ale jakoś tak się z nim już obyłam, że po prostu staje się moim życiem i chociaż nie mogę narzekać na nudę, postanowiłam podjąć się kolejnego wyzwania – tym razem nieco krótszego i tylko na polską skalę, ale za to przy udziale kilkunastu mam-blogerek.

Wiecie też, że zazwyczaj psioczę na system edukacji i lubię uzupełniać naukę szkolną taką nauką przez zabawę. Tak narodziło się DZIECKO NA WARSZTAT.

DZIECKO NA WARSZTAT

Czym jest DZIECKO NA WARSZTAT? To cykl 10 warsztatów tematycznych, które mamy-blogerki będą przeprowadzać dla swoich dzieci.

Cały cykl zaczynamy 23 września i co miesiąc, aż do czerwca będziemy publikować na kilkunastu blogach relacje z naszych domowych warsztatów. Każdy miesiąc poświęcony jest innemu tematowi:

WRZESIEŃ – to warsztaty biologiczne

PAŹDZIERNIK – to nauka i eksperymenty naukowe

LISTOPAD – będą rządzić kulinaria

GRUDZIEŃ – zadbamy o rękodzieło na Boże Narodzenie

STYCZEŃ – warsztaty muzyczne

LUTY – logiczne myślenie górą!

MARZEC – królowa nauk – matematyka zawita na nasze warsztaty

KWIECIEŃ – na warsztatach będzie historia bliższa i dalsza – może rodzinna, może lokalna, a może światowa, kto wie?

MAJ – sztuki plastyczne mają głos

CZERWIEC -  to będzie warsztat warsztatów – każda z mam może przygotować warsztat na wybrany przez siebie temat. Jeśli nam się uda – dokonamy też podsumowania całego cyklu DZIECKO NA WARSZTAT na spotkaniu wszystkim mam uczestniczących w projekcie.

BLOGI UCZESTNICZĄCE W PROJEKCIE

Do DZIECKA NA WARSZTAT zaprosiłam mamy z następujących blogów (alfabetycznie):

www.bajdocja.blogspot.com

www.godzillapozera.blogspot.com

www.herbata-ze-szklanki.pl

www.karolowamama.blogspot.com

www.kreatywnymokiem.blogspot.com

www.laschejunk.blogspot.com

www.mama-trojki.blogspot.com

www.miastodzieciom.com

www.myhomeandheart.wordpress.com

www.projektczlowiek.blogspot.com

www.projektlondyn2014.wordpress.com

www.pomyslowamama.pl

www.tominowo.blogspot.com

Wpisy będą się zawsze pojawiać  tego samego dnia na wszystkich blogach, jednakże każda mama ma wolną rękę, jeśli chodzi o organizację warsztatu.

CHCESZ DOŁĄCZYĆ?

Jeśli jesteś blogującą mamą i masz ochotę dołączyć do DZIECKA NA WARSZTAT napisz: [email protected]

Jeśli jesteś producentem zabawek edukacyjnych lub wydawcą książek, które mogą być wykorzystane przez mamy biorące udział w DZIECKU NA WARSZTAT napisz: [email protected]

Jeśli chcesz zaprosić DZIECKO NA WARSZTAT na łamy swojego portalu, radia lub telewizji – napisz: [email protected]

Jeśli chcesz podjąć inna formę współpracy z DZIECKIEM NA WARSZTATnapisz[email protected]. Na pewno razem wymyślimy taką formę, która będzie odpowiadać wszystkich zainteresowanym stronom!

Edulatki na start

Od dziś na Projekcie Londyn nowy cykl czytelniczy – Zielona Poczytalnia. Zielona – bo na początek będę tu prezentowała książki Wydawnictwa Zielona Sowa. Poza tym – zielony to taki pozytywny kolor i zupełnie nie kojarzy się z Londynem. Więc dlaczego by nie?

Czy ja Wam już pisałam, że Łobuz uwielbia naklejki? Mogłaby je przyklejać godzinami. Dlatego, jak tylko przeczytałam opis pakietu EDULATKI, pomyślałam sobie, że to jest coś, czym Łobuzowi sprawię niesamowitą radość. I nie pomyliłam się! Zielona Sowa mnie nie zawiodła!!! Łobuz była tak zaciekawiona, co kryje teczka EDULATKÓW, że nie mogła się doczekać jej otwarcia i jak tylko wróciła z wakacji, wyspała się i obudziła, zaraz wzięła się za sprawdzanie jej zawartości.

W teczce EDULATKI dla 4-latków znajdują się trzy książeczki:

-”EDULATKI 4-latek na szóstkę”

-”EDULATKI ćwiczenia 4-latka”

-”Alfabet z naklejkami”

A w każdej z nich – jest masa naklejek.

„4-latek na szóstkę” przypomina mi nieco formatem elementarz. Jest wypełniony różnorodnymi zadaniami graficznymi i plastycznymi – od przedstawienia się poprzez odbicie w książce odcisku swojej dłoni pomalowanej farbą, poprzez labirynty, malowanie znaków, doklejanie zwierząt-dzieci przy ich rodzicach, aż do narysowania serduszka na końcu książki dla osoby dorosłej, która pomagała w wypełnianiu zadań.

This slideshow requires JavaScript.

W „4-latku na szóstkę” jest też sporo obrazków, które mają pomóc dzieciom w rozwijaniu umiejętności opowiadania i opisywania słowami, co na obrazkach się znajduje.

Druga książeczka „Ćwiczenia 4-latka” to typowa książeczka z zadaniami. Książeczka jest czarno-biała, więc dzieci, które lubią kolorować będą miały, co robić :). W „Ćwiczeniach 4-latka” znajdziecie zadania związane z jesienią, zimą, Bożym Narodzeniem, Wielkanocą, ale też na przykład zaznajamiające dzieci z podstawowymi zagadnieniami ruchu drogowego.

Ostatnia z książek w pakiecie – „Alfabet z naklejkami” to przyjemna książka, która pozwala dzieciom możliwość poznania liter. Każda litera zilustrowana jest przez jedną rzecz, a dzieci mają do dyspozycji zarówno naklejki, jak i linijki w których mogą spróbować swoich sił w nauce pisania liter.

Do pierwszych dwóch książeczek nie mam absolutnie żadnych zarzutów. Do „Alfabetu…” jedynie taką, że w kilku miejscach zamiast prostych rysunków są takie trochę zbyt skomplikowane, jak dla czterolatka (np. dla litery R zamiast roweru jest rebus). Ale generalnie cały pakiet bardzo nam się podoba.

Polecamy EDULATKI jako świetny zestaw do nauki przez zabawę, szczególnie na zbliżające się jezienne i zimowe popołudnia i wieczory.

Serię EDULATKI można kupić zarówno w pakiecie (cena pakietu to 22,90), ale też jako pojedyncze książeczki: Elementarz w cenie 11,99 zł, Ćwiczenia  w cenie 5,99 zł oraz Alfabet za 4,99 zł.

Seria EDULATKI oferuje książki dla 2-, 3-, 4- i 5-latków.

Format: 200 x 288
Oprawa: miękka
Liczba stron: 48
Data wydania: 2013

Format: 200×190
Oprawa: miękka
Liczba stron: 24
Data wydania: 2012

 Teczka edukacyjna „Edulatki – 4-latek”

Oprawa: teczka według makiety
Data wydania: 2013

O kawalerskiej naturze Misia Paddingtona słów kilka czyli wywiad z Panem Michaelem Bondem

Mieliście misia – takiego swojego ulubionego, pluszowego? Ja jako dziecko miałam dwa – misia Klueczkę i misia Żółteczkę – do tej pory gdzieś mam zdjęcia z tymi misiami. Towarzyszyły mi dłuuuugi czas.

Mój Miś – Żółteczko i ja :)

Księciunio ma jedną przytulankę – jest nią też miś – Kubuś Puchatek, którego kiedyś udało mi się przywieźć z Disney Store z Brighton. Kubuś ma już lat 7 – jeździ i chodzi z Księciuniem wszędzie, gdzie konieczne. No, do szkoły już nie chodzi, ale dzielnie wspierał Księciunia zarówno w żłobku, jak i  w przedszkolu. Nieco sfatygowany, wielokrotnie prany, więc futerko nie jest już takie puszyste.

Co takiego jest w misiach, że będąc dziećmi tak się do nich przywiązujemy i lubimy słuchać opowieści o nich?

źródło: http://luksusowedzieciaki.blogspot.com/2010/11/mis-pluszowy-jak-najbardziej-luksusowy.html

Dziś o misiach – głównie o jednym z nich – Paddingtonie Brownie oraz o innych ważnych sprawach rozmawiam z Panem Michaelem Bondem, autorem książek o sympatycznym misiu z najciemniejszych zakątków Peru.

 

Michael Bond opowiada o Paddingtonie w BBC

źródło: http://www.paddingtonbear.com/michaelbondbbcnews2012.html

Projekt Londyn: Wszyscy wiemy, jak powstał Paddington – kupił Pan żonie misia, który szybko zadomowił się w Waszym domu. Jednak chciałabym Pana zapytać, jak Pańskie dzieci postrzegały Paddingtona – raczej jako rodzeństwo czy jako wroga, który podkradał im tatę?

Michael Bond: Nie miałem dzieci, kiedy pisałem pierwszą książkę, więc  na początku ten problem się nie pojawiał. Kiedy w 1958 r. urodziła się nasza starsza córka – Karen – Paddington był już częścią rodziny i nie było powodu, żeby myśleć o nim, jak o zagrożeniu. Szczerze mówiąc – ona była z niego bardzo dumna. Jedyna rzecz, przez którą musiała przejść, to okres, w czasie którego na wszystkich przyjęciach była przedstawiana jako „Karen Bond, córka człowieka, który pisze książki o Misiu Paddingtonie”. Było to dla niej nieco irytujące, ale szybko z tego wyrosła.

PL: Wszyscy jesteśmy bardzo zainteresowani, jak to się stało, że miejscem pochodzenia Paddingtona jest Peru. Co Pana zainspirowało? Co wpłynęło na Pana, żeby dać mu takie korzenie?

Dzieci Projektu Londyn – Księciunio i Łobuz otwierają list z wywiadem od Pana Michaela Bonda

MB: W przeciwieństwie do innych postaci misiów w książkach (jak na przykład Kubuś Puchatek), Paddington miał być prawdziwym niedźwiedziem. Oryginalne ilustracje Peggy Fortnum oparte były na sylwetce niedźwiedzia malajskiego, a ja poszukiwałem miejsc, gdzie te misie wciąż żyją na wolności. Wybrałem Peru, częściowo dlatego, że wtedy wydawało się, że jest to tak odległy kraj od Anglii, a najmroczniejszy zakątek Peru wydawał się jeszcze odleglejszy. To wszystko się oczywiście zmieniło, a wiele szkół teraz jeździ na wycieczki do Peru, poszukując miejsca, w którym Paddington mógł się urodzić. Dzieci szukają również Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi w Limie. Ponieważ mnie on wydaje się bardzo rzeczywisty, myślę, że jest tak samo rzeczywisty dla wielu czytelników, nie wykluczając dorosłych, co bezgranicznie mnie cieszy.

Tak wygląda niedźwiedź malajski – pierwowzór Paddingtona

źródło: wikipedia, niedzwiedzie.pl

PL: Paddington kończy w tym roku 55 lat. Przy tej okazji Projekt Londyn 2014 chciałby życzyć mu wielu ciekawych przygód oraz 550 lat w świecie dziecięcych bohaterów. Chcielibyśmy także się zapytać, czy w tym wieku – Paddington już się ożenił? Czy ma dzieci? Jeśli nie – czy mógłby Pan nam wyjawić, dlaczego nie?

MB: Paddington ma charakter kawalera. Wiedzie bardzo miłe życie z rodziną Brownów i nie pragnie niczego innego. Myślę, że wielu czytelników byłoby raczej niezadowolonych, gdyby się ożenił. A gdyby miał większą rodzinę, musiałby się wyprowadzić i byłby bez pracy. Po prostu nie wyobrażam sobie tego w ten sposób.

PL: Paddington jest bardzo popularnym niedźwiadkiem, nie tylko wśród dzieci, ale też dorosłych. Czy mógłby Pan nam powiedzieć, czy Paddington miał okazję poznać inne słynne misie, np. Kubusia Puchatka? W Polsce mamy też dwie bajkowe postacie znanych misiów: Misia Uszatka i Misia Koralgola – myśli Pan, że Paddington byłby zainteresowany, żeby je poznać?

MB: Myślę, że to pytanie trzeba by zadać Paddingtonowi. Jako autor – wydaje mi się, że to byłby błąd. Zmieniłoby to obraz życia Paddingtona – budowany i zachowany już przez tyle lat. W takim przypadku mogłaby też pojawić się kwestia praw autorskich.

PL: Jesteśmy miłośnikami cyfrowych technologii i lubimy wykorzystywać internet, dlatego interesuje nas, czy Paddington potrafi korzystać z komputera i internetu?

MB: Pod wieloma względami Paddington asymiluje świat, w którym się znalazł i sam też łatwo się adaptuje. Sam – lubi nowości, ale jeśli chodzi o komunikacje – zdecydowanie preferuje stare, dobre kartki pocztowe. Dlaczego? Ponieważ posiadanie łap powoduje, że korzystanie z klawiatury jest niemalże niemożliwe. Pisząc o Paddingtonie czy o innej postaci, staram się, żeby nie robiły rzeczy, które są dla nich niemożliwe. To byłoby tak, jak przekłucie balonu.

PL: Na zakończenie chciałabym się zapytać o podróże – ponieważ Projekt Londyn to blog o podróży. Gdyby mógł Pan wyruszyć w podróż swojego życia, dokąd by Pan pojechał? A może już Pan odbył taką podróż – jeśli tak, to dokąd?

MB: Miałem to szczęście zobaczyć wiele części świata, głównie w czasie wojny, kiedy służyłem w armii, to czego nie widziałem, mogę sobie wyobrazić. Francja jest moim ulubionym krajem i to właśnie tam jestem najszczęśliwszy, ale w tej kwestii miałem szczęście. Świat zrobił się bardzo zatłoczony, a z punktu widzenia podróżowania – zrobił się mniejszy. Podróże straciły sporo ze swojego uroku, gdyż teraz  wszystkie miejsca są do siebie podobne.  Jednakże tak długo, jak będę mógł odwiedzać Paryż wystarczająco często – nie będzie mi to przeszkadzać.

 ***

Muszę Wam powiedzieć, że koresponduję z Panem Bondem z prawdziwą przyjemnością i mam nadzieję, że w przyszłym roku, gdy będziemy w Londynie dojdzie do skutku spotkanie Projektu Londyn z autorem Paddingtona. Bardzo byśmy tego chcieli!

Będzie się działo!!!

Nowy rok szkolny należy powitać z przytupem, bo oj! Będzie się u nas działo!!!

Już za dwa dni, w środę po południu – możecie liczyć na ekskluzywny wywiad z autorem Misia Paddingtona – Panem Michaelem Bondem!!! Tak, tak, dziś przyszedł list :)

Zaraz potem, w sobotę – Projekt Londyn będzie gościł na Spotkaniu Mam Blogerek vol. 2 – tym razem w Krakowie. Z pewnością na blogu będzie szczegółowa relacja!

Szykuję także spory projekt edukacyjny – rąbka tajemnicy uchylę już za tydzień w poniedziałek. Na razie – sza!

Na dniach rozpocznę też nowy cykl czytelniczy – Zieloną Poczytalnię.

Mamy też plany na nieco dalszą przyszłość (choć to jeszcze wciąż będzie ten rok) – taką już trochę bardziej zimową.

No i oczywiście cały czas szykujemy się do Projektu Londyn. To już tylko 10 miesięcy do wyjazdu :)!!!

W każdym razie – już się dzieje i będzie się działo jeszcze więcej! Zaglądajcie do nas regularnie :) Zapraszamy!!!