Jesteśmy graczami. Niemalże nałogowymi. Uwielbiamy gry planszowe. Gramy sporo – zarówno w gronie dorosłych, jak i z dziećmi. Wybieramy gry, które nie nudzą się szybko, mają walory edukacyjne i mogę w nie grać już 2 czy trzy osoby.
Gry planszowe dla najmłodszych
Najfajniejsza z gier dla małych maluszków to chyba był Kot w Worku. Wychował się na nim i Księciunio i Łobuz. Graliśmy już tyle raz, że nie pamiętam nawet… Gra jest pewnego rodzaju loteryjką – z worka losuje się tekturowe kształty odzwierciedlające przedmioty codziennego użytku – but, guzik, nożyczki, łyżkę, itp. Mamy do dyspozycji 9 tabliczek z kształtami – jeśli wylosuje się swój – zakrywa się go kształtem. Ten, kto pierwszy pozakrywa wszystkie swoje tablice – wygrywa :). Jest to świetne ćwiczenie rączek oraz rozwija wyobraźnię.
Księciunio dostał też od Agi bardzo fajną grę memory – nie sztampową i obawiam się, że na polskim rynku dostać jej nie można. Ta gra to Quadrimemo Les vehicules. Od pozostałych gier memory różni ją to, że nie ma w niej kartoników tylko malutkie modele różnych pojazdów – po dwie pary każdego typu pojazdów w dwóch różnych kombinacjach kolorystycznych. Pojazdy układa się na specjalnych podkładkach i przykrywa kubeczkami. Jest to też gra, którą swojego czasu mocno „tłukliśmy” z Księciuniem.
Kolejną polecaną przez nas grą jest Basia łap kolory – Łobuz bardzo ją lubi, a i Księciunio nie pogardza. Gra wspomaga naukę i rozpoznawanie kolorów, spostrzegawczość i refleks. Polega na tym, żeby odnaleźć dwa przedmioty w wylosowanym kolorze. Jest to proste – do czasu, kiedy przedmiotów w danym kolorze jest mniej, niż osób grających – wtedy rozpoczyna się prawdziwy wyścig!
Gry planszowe dla nieco starszych
Monopoly Junior to gra już nawet dla 4-latków – nominały niskie, każdy ma osobny kolor. Łobuz po kilku grach wiesz już, który kolor symbolizuje 1, 2, czy 5 złotych w grze. Nie ma stawiania posiadłości – po prostu tylko kupuje się elementy wesołego miasteczka. Gra bardzo dynamiczna – zwykle grywamy 2-3 razy pod rząd, bo wciąga :).
Lego Heroica – wprowadza element walki i dlatego nie bardzo za nią przepadam. Za to moje chłopaki są gotowe dać się za nią pokroić. Jej zaletą jest to, że można kupić 1 część, a później dokupić kolejne i łączyć je ze sobą. Co fajniejsze – ponieważ gra zbudowana jest z klocków lego, planszę można dowolnie układać. Rozwija wyobraźnię i zdolności konstrukcyjne, a także strategiczne myślenie (trzeba wybrać ścieżkę, którą będzie się podążać do celu).
UNO – gra karciana. Absolutna rewelacja! Łobuz już w wieku trzech lat pogrywała w nią z nami. Zasady gry podobne do popularnego Makao, ale łatwiejsze, gdyż obrazki pokazują, co trzeba zrobić. To gra, w którą grywamy całą rodziną – także z babcią i dziadkiem :).
Rancho – gra z cyklu Farmer – polega na hodowaniu zwierząt, tak by jak najszybciej mieć przynajmniej po jednym zwierzęciu z każdego gatunku (królik, owca, krowa, koń). Dodatkowo – trzeba mieć odpowiednio duże pole, żeby zwierzęta pomieściły się na nim. Ale uwaga! Może przyjść lis, który zjada królik, lub wilk, który zjada pozostałe zwierzęta, więc lepiej uzbroić się w psa!
Gry planszowe dla dorosłych (choć nie tylko)
Wsiąść do pociągu – to gra, która sprawdza się już nawet w rozgrywce dwóch osób. Oczywiście, im więcej graczy, tym trudniej osiągnąć swoje cele, ale zabawa wciąż przednia. Gra polega na tym, żeby z wagoników odpowiednich kolorów zbudować linie kolejowe łączące dwa miasta. Generalnie 10+, ale Księciunio już od jakiegoś czasu pogrywa z nami – albo w drużynie, albo próbuje stawiać pierwsze samodzielne kroki w przemyśle kolejowym :).
Carcasonne – uwaga! WCIĄGA!!! My poza wersją podstawową mamy trzy dodatki i to gra, która każdym razem potoczyć się może inaczej. Nie ma planszy. Planszę tworzy się w trakcie gry losując kolejne pola i dokładając do już istniejących. Buduje się miasta, trakty lub pola w średniowiecznej krainie. Każde ukończone przedsięwzięcie jest odpowiednio wyceniane. Ale – jeśli nie uda się go ukończyć przed końcem gry? A to już zależy!
Kolejka – pamiętacie jeszcze czasy, kiedy trzeba było odstać swoje, żeby coś kupić? Czasem nawet przed zamkniętym sklepem i nie wiadomo było czy i kiedy przyjedzie dostawa? To właśnie gra przypominająca o kolejkowych czasach PRL. Świetnie przygotowana przez IPN, z dużą dozą humoru – starszym przypomni te czasy, młodszym – pokaże jak było.
Wysokie napięcie – ekonomiczna gra polegająca na budowaniu elektrowni na mapie świata. Instrukcja – skomplikowana na maksa – za pierwszym razem czytaliśmy ją 1,5 h. Fazy, etapu i tury, ech! Ale jak już przeczyta się instrukcję – to gra okazuje się zadziwiająco prosta. Poza elementami „o których wszyscy zawsze zapominają”. Ale i taki rozdział znajdziecie w instrukcji, więc szybko je zapamiętacie. I zabawa gwarantowana!
Monopoly – karciane – wciąga. Proste reguły, nadaje się do zabrania w podróż. A 7-8-latki już sobie z nią poradzą (muszą umieć czytać, bo wszystko jest na kartach napisane). Wśród kart – karty warszawskich ulic (które tworzą dzielnice) oraz różne karty akcji – zapłać, wymień, dobierz, itp. Wygrywa ten gracz, który pierwszy zgromadzi 3 pełne dzielnice.
Nie są to wszystkie nasze gry planszowe, ale to chyba te ulubione
A Wy, jakie macie ulubione gry planszowe, karciane lub podobne?
Super zestawienie
My też jesteśmy nałogowymi graczami (może jakaś wspólna sesja, kiedyś?
Dziecięcych gier chwilowo mało znamy (ale poznamy, bo M. odziedziczyła geny hazardzistów…), a z dorosłych lubimy szczególnie: Magnum Sal, Osadników z Catanu, Agricolę, Dominion, Kamień Gromu, Magię i Miecz, Carcassonne… długo by wymieniać. Kolejka – raz na jakiś czas, dość szybko się nudzi.
No, to widzę, że dojdziemy do porozumienia. Osadnicy, Magię i Miecz też lubimy. Resztę – chętnie poznamy! To co, wpadacie do nas na granie?
Jak wyzdrowiejemy… i sfinalizujemy akcję „powiększenie rodziny mimo braku miejsca w chacie” (dla niewtajemniczonych – jest to jedna z kart w Agricoli :P)
Ha, ha, ha