Jest w tak gigantycznym niedoczasie, że po raz pierwszy w DnW nie zdążyłam przygotować przygrywki do warsztatów. Więc będzie od razu z grubej rury – dlaczego warsztat historyczny i co u nas. Gotowi? Prosimy zapiąć pasy i zabieramy Was w podróż w czasie
Dlaczego warsztat historyczny aplikujemy małym dzieciom?
Ach, bo planując cały cykl stwierdziłam, że to świetny materiał na zabawę z dziećmi. Czy będą to księżniczki i rycerze, czy historia rodzinnego miasta, a może właśnie rodziny – zabawa może być przednia. Moje maluchy zresztą często proszą mnie o opowieści z przeszłości mojej, mojej mamy czy innych krewnych i lubią się dowiadywać, jak było kiedyś.
A ponieważ jestem domorosłym genealogiem (z pewnymi sukcesami takimi, jak odnalezienie przodków do roku 1725 czy zaginionej po II wojnie światowej części rodziny, o której wiedzieliśmy tylko, że osiedliła się w Australii), mój wybór padł na przybliżenie dzieciom historii ich własnych przodków.
Co to jest historia?
Zaczęliśmy sobie od pogawędki na temat tego, czym jest historia, co może mieć swoją historię. Doszliśmy do tego, że historię może mieć i państwo, i miasto i nawet rodzina. No to, jeśli rodzina może mieć historię – to już byliśmy w domu.
Robimy drzewo rodzinne
A zatem zaczęliśmy od zrobienia mega dużego drzewa rodzinnego. Przy okazji okazało się, że drzewo wcale nie musi mieć kształtu drzewa i że nauka o historii rodziny to genealogia.
I trochę było mojego wymądrzania się, że można drzewo genealogiczne w dwie strony robić – czyli albo robić drzewo potomków, albo przodków. I że do takiego drzewa wpisuje się tylko osoby bezpośrednio spokrewnione (czyli nie wpisujemy kuzynów, ciotek i pociotków, ewentualnie dodajemy tylko małżonków).
Nasze drzewo liczy sześć pokoleń. Ale to tylko dlatego, że zamieszczaliśmy tylko te osoby, których zdjęcia posiadamy. A całe drzewo (biorąc pod uwagę tylko pokrewieństwo w linii prostej) to 24 osoby. Razem z dzieciakami jesteśmy z niego bardzo dumni!!!
Oczywiście – była pora na rodzinne zdjęcia i opowieści o tym, kto jest kim :).
Pora na wycieczkę!
Tym razem wybraliśmy się na wycieczkę do korzeni, wróciliśmy do źródeł. A konkretnie do miejscowości, z której pochodzi Dziadek Nati, Księciunia i Łobuza, tato Agi i Misiolka. Tam – odwiedziliśmy cmentarz, na którym pochowani są pra- oraz pra-pra dziadkowie Księciunia i Łobuza. Odszukaliśmy też „naszą” ulicę, bo okazuje się, że w Radziechowym jest ulica naszego nazwiska – zatem NASZA :).
A Misiolek zaprowadził dzieciaki do domu, w którym mieszkał kiedyś Dziadek, zobaczyliśmy też drogę, jaką Dziadek musiał pokonywać do i ze szkoły. Rozmawialiśmy też o tym, że kiedyś dzieci chodziły do szkół na piechotę, bez względu na to, jak miały daleko.
Historie rodzinne
A po powrocie z wycieczki przycisnęliśmy Dziadka do muru i rozpoczęło się cudowne długie opowiadanie o jego dzieciństwie i młodości. Dziadek opowiadał o tym, jak chodził do szkoły i jak po lekcjach musiał wyprowadzać krowę na wypas i musiał jej pilnować. I jak czasem taka krowa poniosła. Albo się nie najadła i trzeba było ją jeszcze raz wyprowadzać.
No i to tyle naszego warsztatu historycznego. A ja – zapraszam Was do innych mam, które też odkrywały przed swoimi maluchami tajniki historii – trochę już zobaczyłam, więc zachęcam Was – bo na prawdę warto!
Brawo!! Piękne warsztaty ;)!! A jak ciekawie się ogląda! Bajecznie ;)!
u nas nie rodzinnie – ale rodzinny album mamy
http://www.biesydwa.pl/2013/12/ksiazka-o-rodzinie.html
ale drzewo zrobiliście boskie zrobimy taki i my ale teraz są na to za mali
Książka super – już sobie obejrzałam. A ja generalnie mam hopla na punkcie genealogii, bo dla mnie to, jak poszukiwanie Świętego Graala, tylko lepsze – bo Graal jeden, a dla mnie każdy odnaleziony przodek jest jak taki jeden Graal
Ach, własna ulica to COŚ!
No nie?
Też jestem pod wrażeniem!
Rodzinnie i jak zwykle zaskakująco, wasza ulica, już wiadomo skąd „księciunio”
Księciunio – bo to jedyny chłopak w rodzinie :), zupełnie nie od nazwiska ;). Chyba, że od ulicy???
Fajny pomysł z drzewem :), fajny, bo i u nas wykorzystany, choć daleko tym razem nie doszliśmy. A informacja o posiadaniu własnej ulicy bezcenna :), chyba nikt z pozostałych uczestników warsztatów tego nie przebije tym razem :P:)
Oj tam, oj tam, my tu nie na przebijanie przecież :). Ale dzieciaki o tym nie wiedziały, a dzięki warsztatowi – może będą pamiętać
kiedy urodził się chłopczyk to dziadek ale tylko Nati stwierdził że to kontynuacja rodu Kasoni , więc jako „następca” rodu to księciunio i tak już zostało
tez miało być u nas drzewo genealogiczne ale poległam…nie chcieli pomagać za to przeszkadzanie wychodziło im świetnie!!! w połowie roboty rzuciłam wszystkim i mamy tylko wpis zdjęciowy ))))))))))) cmok szefowo <3
Cmok Kochana! Zaglądnę do Ciebie
Uwielbiam przygotowywać drzewa genealogiczne, super !
Zachorowałam na zrobienie drzewa lub księgi rodzinnej ze zdjęciami – teraz mozna w kilku egzemplarzach tak łątwo zamówić! Super! I jezdiemy do Polski opowiadac dzieciom!
Sabinka, fajnie bardzo, my też robiliśmy genealogię już kiedyś, lubię. Jak zwykle piękny warsztat, dobrze się czyta i ogląda:) U nas ciągle nie ma ale zajawkę z mapą zamieściłam…
Genealogia – to jest to! Też zawsze interesowały mnie powikłane koligacje rodzinne, a moje dzieci zawsze przy okazji pobytu w Polsce słuchają nowych (starych) opowieści dziadka.
Drzewo ze zdjęciami super Wam wyszło.
A tak nawiasem mówiąc – ja mam swoją wieś w Bieszczadach – Dwernik, czyli jak nic musi być moja
He, he, super z Twoją wsią :). Ja mam aspiracje do Mirowa (bo z Mirowskich pochodzę), ale z ksiąg to nie wynika
Super drzewo my też mamy swoje:-) A widzę że tak ja ja uwielbiasz zdjęcia. Dla mnie zdjęcia dziadków, pradziadków to mega pamiątka, albumy , zdjęcia w ramkach też na pewno przybliżają dzieciom ich historie, przodków, korzenie. Super pomysł!
Uwielbiam! Zresztą dla badania historii rodziny jestem gotowa jechać na drugi koniec Polski, lub nawet za granicę ;). chciałabym, żeby ich to kiedyś zainteresowało, ale jak nie – to może wnukom przekażę swoje archiwum
Super ten spacer w przeszłość.
Macie swoja ulicę! Ale czad! Warsztat super!
Wspaniała wyprawa! Podoba mi się drzewo i albumy, widzę, że mamy sporo zaległości