Londyn – Muzeum Historii Naturalnej

Dziś będzie więcej zdjęć niż tekstu. Bo po prostu zdjęcia mówią same za siebie. Sherlock Holmes kazał dzieciom szukać w Muzeum Historii Naturalnej i zapewnił im mnóstwo zagadek. To pojechaliśmy.

Coraz więcej listów

Okazało się, że rano na dzieciaki czekał list z wykreślanką. Do wykreślanki było kilkanaście haseł do odgadnięcia – a zagadki porozsiewane były po całym Muzeum Historii Naturalnej.

Muzeum Historii Naturalnej

Czekać? Nie czekać?

Ale zanim weszliśmy do Muzeum Historii Naturalnej – przy wyjściu ze stacji South Kensington przywitała nas gigantyczna kolejka. Przerażeni, że czekanie zajmie nam co najmniej godzinę – postanowiliśmy się rozdzielić na trzy grupy. Agi poszła sprawdzić „za czym kolejka ta stoi”. Misiolek zabrał dzieciaki na oglądanie eksponatów stojących przed Muzeum, a ja stanęłam w kolejce. Zanim jeszcze Agi wróciła ze zwiadu, kolejka znacznie się przesunęła i postanowiliśmy zaczekać.

DSC_0164 Muzeum Historii Naturalnej

I to była dobra decyzja.

Wchodzimy do Muzeum Historii Naturalnej

Tuż przy wejściu przywitał nas Dippy- potężnych rozmiarów szkielet dinozaura diplodoka.

Muzeum Historii Naturalnej

A potem było już tylko całe mnóstwo wspaniałości – tak, że chyba dnia by mi nie starczyło, żeby to opisać:

-piekielna kuchnia z modelami domowych robali wielkości melona
-drzewo z ogromną liczbą odmian kolibrów
-wspaniała podróż – dosłownie! – do wnętrza ziemi
-galerie ze wspaniałymi kamieniami szlachetnymi i pięknymi minerałami
-pień 1300-letniej sekwoi
-naturalnej wielkości model i szkielet walenia błękitnego i innych ssaków (nie tylko) morskich
-i na koniec – sala z dinozaurami, gdzie na zwiedzających czeka pełnowymiarowy warczący T-Rex.

DSC_0175 DSC_0189 DSC_0197 DSC_0198 DSC_0201DSC_0291 DSC_0292 DSC_0294 DSC_0230 DSC_0181 DSC_0288 DSC_0269 DSC_0213 DSC_0265 DSC_0276 DSC_0232DSC_0220 DSC_0191

A i tak nie zobaczyliśmy wszystkiego, choć spędziliśmy w Muzeum Historii Naturalnej prawie cały dzień – niemalże do zamknięcia. W każdej z części Muzeum znajdują się sklepy z pamiątkami – dopasowane tematycznie do danego obszaru zwiedzania. Oczywiście – dzieci nie odpuściły pamiątek – choć poprosiliśmy je o zakupy za z góry określoną kwotę.

Najśmieszniejszym hasłem dzisiejszego dnia było porównanie jajka kolibra – które jest najmniejszym ptasim jajkiem na świecie – do tic-tac’a :). A poniżej jeszcze trochę ciekawych zdjęć z Muzeum Historii Naturalnej

DSC_0290 DSC_0173 DSC_0182 DSC_0190 DSC_0208

Rozwiązujemy zagadki od Sherlocka, planujemy trasę i … kolorujemy!!!

DSC_0234

Każdy kawałek podłogi jest dobry na chwilę odpoczynku :)

DSC_0243

DSC_0245 DSC_0255

Łobuz postanowiła się zdrzemnąć. Weszła mamie na ręce, przyłożyła głowę i już spała :)

DSC_0257 DSC_0258 DSC_0260

Dzieciaki zachwyciła „słodka” łasiczka :)

DSC_0271

A tu rozwiązanie zagadki – kto ma większy mózg – człowiek czy płetwal błękitny.

DSC_0285

Przygoda, której nikt nie zamawiał ;)

Dzieci były nieco zawiedzione – bo dwóch zagadek nie udało się nam rozwiązać. Na szczęście, są to takie pytania, na które odpowiedzi będziemy mogli znaleźć w internecie. Jednak – dziś było to już niemożliwe – po pierwsze dlatego, że w miłej włoskiej lodziarni świętowaliśmy urodziny kierowniczki wyprawy (hm, hm, to moje ;)), a jak już postanowiliśmy wracać – okazało się, że nasz Overground nie kursuje (i to nie dlatego, że jest już późno – w zasadzie – nie wiedzieliśmy dlaczego). Tak więc, mieliśmy dodatkową nieplanowaną przygodę w postaci poszukiwania połączenia do domu (wiecie, a’la E.T. go home!). Musieliśmy wsiąść w inną linię Overgroundu, a potem przesiąść się na autobus. Dla dzieciaków była to frajda – bo znów mogły jechać na piętrze autobusu z samego przodu – a to na prawdę jest fajne przeżycie.

No dobra – bateria mi już siada – zatem na dziś będzie koniec relacji :). Jutro, bladym świtem wymykamy się do Niny z Nasze Rodzinne Podróże na śniadanie w stylu angielskim :), a potem – nieco zwalniamy tempo. Bardzo szybko kończą się nam napoje – więc czekają nas jutro małe zakupy. A potem – jeszcze odwiedzimy Big Bena i okolice :).

***

Jeśli spodobała się Wam relacja z Muzeum Historii Naturalnej – zapraszamy też na relację z drugiego dnia naszej wyprawy do Londynu śladami bajek

23 myśli nt. „Londyn – Muzeum Historii Naturalnej

    • Baaardzo :), choć jeszcze dajemy radę. Ale jutro – już nieco wolniej, mam nadzieję :)

      Odpowiedz
  1. Piękne zdjęcia i zapewne wspomnienia. Mialam przyjemnosć być w Muzem Historii Naturalnej w Paryżu i widzę, że podobnie jest w Londynie – ogrom wypchanych zwierząt. Zdaje sobie sprawę, że tak pewnie ma być – ale mnie to osobiście odrobinę przeraża

    Odpowiedz
    • Marta – pamiętam – będzie dziś – jak pogoda dopisze, choć na razie równo leje :( Ale liczymy na to, że jednak jeszcze zmieni się na lepszą!

      Odpowiedz
  2. cudownie! czytam z wypiekami na twarzy! pozdrawiam cieplo wszystkich wycieczkowiczow!

    Odpowiedz
  3. Pingback: Londyn - dzień czwarty | Projekt Londyn 2014Projekt Londyn 2014

  4. Kolejki mnie przerażają, ale … widać, że warto bylo trochę poczekać :-)
    Szkoda, że w W-wie nie ma takiego muzeum …

    Odpowiedz
    • Jest – jest Centrum Nauki Kopernik – wydaje mi się, mimo wszystko, że jest fajniejsze, bo dzieciaki mogą wszystkiego dotykać i eksperymentować :)

      Odpowiedz
      • W CNK są też dinozaury i ekspozycje o zwierzętach i roślinach? Jakoś sobie nie przypominam, ale byłam tam kilka lat temu, więc może coś się zmieniło. Pamiętam, że w CNK były głównie ekspozycje i eksperymenty z zakresu „science” (fizyka, chemia).

        Odpowiedz
        • Eeee, nie zupełnie… Ale te dinozaury i zwierzęta to była chyba najsłabsza część MHN.

          Odpowiedz
  5. Super , powiem Ci,że nie wiem jak Ty to ogarniasz i podziwiam Cię za to, że tak pięknie to przygotowałaś, aż zazdroszczę dzieciakom. Sama bym chętnie wzięła udział w takiej przygodzie.

    Odpowiedz
    • No, dzieciaki chyba sobie nie zazdroszczą, bo generalnie wszystkie (poza Łobuzem, który za bardzo nie kuma ;)) marudzą… Ech, życie :P

      Odpowiedz
  6. Bardzo fajna relacja, tak ciekawie przedstawiona, ze aż mam ochotę tam się wybrać :D A, że dzieciaki marudzą, to typowe :D Pozdrawiam, też z Londynu :D

    Odpowiedz
  7. Pingback: Blogerzy o dzieciach w muzeum |

Dodaj komentarz