Dziś byliśmy w jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Londynie – w Tower of London. Wszystkim się bardzo podobało, ale najbardziej chyba Księciuniowi. Tak bardzo mu się podobało, że aż miał wielką ochotę tam zamieszkać :). Zresztą – zobaczcie sami – chyba mu się nie dziwicie, prawda?
Tower of London – przybywamy!
Stare wieże, sale tortur, tajemnicze zniknięcia młodych następców tronu – wszystko to można odnaleźć w twierdzy, której historia sięga 1066 r.
Najznamienitszymi mieszkańcami Tower of London są kruki. Legenda głosi, że dopóki kruki będą w Tower, tak długo będzie istniało Imperium Brytyjskie. Dlatego kruki w Tower of London mają podcięte pióra, by nie mogły odlecieć. Ale nie martwcie się – kruki mają się w Tower bardzo dobrze. Są zadbane i dobrze karmione.
Byliśmy także w Wieży Łuczników, gdzie dzieciaki mogły się przymierzyć do kuszy i kasku.
Zbrojownia, prochownia, Biała Wieża
Największą furorę u Księciunia wywołała … nie, wcale nie klejnoty królewskie, tylko Biała Wieża. Znajdują się tam wspaniałe zbiory różnego rodzaju broni, zbroi rycerskich oraz uzbrojenia koni. Ja nie jestem specjalistką od broni – ale kolekcja była na prawdę pokaźna.
A do tego jeszcze gigantyczny smok zbudowany z uzbrojenia i broni.
Nie wiem, czy wiecie, że w Tower of London swojego czasu było także zoo – teraz nie ma tam już żywych zwierząt, za to można teraz spotkać tam figury zwierząt wykonane z metalowej siatki. Jest też klatka – zamarzyła się nam taka, żeby wkładać tam dzieciaki, jak będą zbytnio rozrabiać. Na razie tylko przymierzyliśmy Księciunia do niej, żeby sprawdzić, czy będzie pasować.
Długo zwlekaliśmy z wejściem do klejnotów koronnych – była gigantyczna kolejka. Na szczęście (znów) okazało się, że kolejka posuwa się bardzo szybko i sprawnie. A w środku – można obejrzeć oryginalne regalia Królowej Elżbiety II, a także piękną koronę królowej Elżbiety (królowej-matki) z osadzonym w niej Koh-i-Norem oraz berło z największym chyba diamentem – Cullinanem I. Niestety w skarbcu królewskim nie wolno robić zdjęć – więc Was nimi nie uraczę.
W Tower of London mieszkańcami prawie tak samo sławnymi jak kruki są strażnicy zwani Beefeaters lub Yeomen Warders. Oczywiście, że postaraliśmy się o wspólne zdjęcie z jednym z nich.
Przy okazji natknęliśmy się na miejsce, gdzie przeprowadzano dekapitację – między innymi królowej Anny Boleyn i królowej Katarzyny Howard. Miejsce robi wrażenie…
I jeszcze trochę zdjęć z Tower of London.
Tower Bridge i niespodzianka
Potem jeszcze zakupy, Tower Bridge i … niespodzianka – znaleźliśmy kolejną ławeczkę z cyklu Books about town – tym razem nie znaną nam Katie in London. Chyba muszę jej poszukać
Jutro mamy w planach Sherlocka Holmesa oraz Katedrę Św. Pawła – bardzo jestem jej ciekawa, bo jeszcze nigdy nie byłam w środku.
***
Jeśli jeszcze nie czytaliście poprzednich relacji – zapraszam na relację z pikniku w Regent’s Park w poszukiwaniu 101 Dalmatyńczyków
o matko to jak teraz przyjąć Jej Królewską Mość
wszyscy uśmiechnięci i zmęczenia nie widać. Czekamy na kolejne relacje
zespół OLIVOCAP
Pingback: Londyn - dzień ósmy | Projekt Londyn 2014Projekt Londyn 2014