Dzień dziewiąty to chyba najważniejszy dzień naszej londyńskiej przygody. To dzień spotkania z Panem Michaelem Bondem – pomysłodawcą i autorem przygód Misia Paddingtona.
Dzień dziewiąty z Panem Bondem
Na spotkanie, które miało odbyć się o 11.00 na Stacji Paddington, z domu wyszliśmy już o 10.00. Spóźniliśmy się pół minuty na nasz Overgound i już cały plan podróży się sypnął. Potem czekaliśmy na właściwą linię na stacji King’s Cross, a jak już przyjechała – to stała jeszcze w tunelu pomiędzy stacjami. Myślałam, że wyjdę z siebie! No i oczywiście na główny hall Stacji Paddington wpadliśmy spóźnieni całe 7 minut.
Paddington i jeszcze więcej Paddingtonów.
Bardzo obawiałam się tego, że Pan Bond zdąży już odejść, dlatego chyba cały dworzec Paddington słyszał, jak kamień spadł mi z serca, kiedy zobaczyła pisarza stojącego w umówionym miejscu.
Najpierw bardzo serdeczne przywitanie (choć Łobuz jak zwykle schowała się za spódnicą mamy), a potem „guided tour”, czyli wycieczka z przewodnikiem. I to nie byle jakim przewodnikiem – bo z samym Panem Michaelem Bondem – po miejscach związanych z Misiem Paddingtonem.
Najpierw – oczywiście – pomnik Misia na dworcu Paddington. Potem – tuż ponad pomnikiem – weszliśmy do prawdziwego raju dla miłośników Paddingtona – sklepu z pamiątkami. Nie obeszło się oczywiście bez zakupów. Dziewczynki kupiły sobie po jednym misiu-maskotce, a Księciunio – budzik z misiem (nie wiem, po kim on jest taki praktyczny ;)). Przy okazji okazji poznaliśmy panią zarządzającą sklepem oraz – Panią Magdę – sprzedawczynię – która okazała się być Polką. Pani Magda bardzo ucieszyła się, że mogła porozmawiać po polsku – a my – że mogła nam doradzić wybór pamiątek :). Przy okazji – Pani Magdo – POZDRAWIAMY!!!
W dalszej części spaceru – wciąż po stacji Paddington – Pan Bond pokazał nam miejsce, niedaleko którego Miś Paddington został znaleziony – czyli biuro rzeczy znalezionych. Aby je odnaleźć – musicie na stacji kierować się od głównego holu w kierunku peronu linii metra Hammersmith&City – tam po prawej stronie znajdziecie to biuro.
Następnie – dostaliśmy zaproszenie na „snack lunch” do Pana Bonda i jego żony do domu :). To było bardzo sympatyczne wczesne popołudnie – zostaliśmy poczęstowani samymi pysznościami – wszystko zostało przygotowane przez panią domu – żonę Pana Bonda – Sue.
W domu przekazaliśmy podarunki – Pan Bond był rozbawiony książką przygotowaną przez dzieci, a Sue – bardzo ucieszyła się z przywiezionych przez nas czekoladek. Przy okazji – Pan Bond – pomocnik Sherlocka Holmesa – przekazał dzieciom kolejną zagadkę. Okazało się, że będziemy musieli jeszcze raz pojechać na stację Paddington – i odczytać napis z pomnika.
Patrząc na Księciunia – Pan Bond z żoną wspominali, że przypomina bardzo ich wnuka – że dotyka wszystkiego, co ma w zasięgu wzroku, żeby zobaczyć jak zadziała ;). Choć i tak muszę przyznać, że dzieci zachowywały się całkiem poprawnie – Księciunio nawet starał się zadawać pytania – głównie pytał się „What is this” ;).
Największą frajdą dla dzieci były dwie świnki morskie – Olga i Oksana. Bo nie wiem, czy wiecie, że Pan Bond jest także autorem opowiadań o śwince morskiej – Oldze Dapoldze.
Na zakończenie – wspólne zdjęcie i jeszcze Sue podwiozła nas do Portobello Market – kolejnego z ulubionych miejsc Paddingtona. Na prawdę cudowny czas z cudownymi ludźmi. Pan Bond i jego żona są bardzo bezpośredni, rozmawiało się nam z nimi, jakbyśmy byli starymi znajomymi.
Portobello Market
Spacer Portobello Road – ulicą, na której przyjaciel Misia Paddingtona ma swój antykwariat -był miłym przeżyciem. Pełno tam straganów, antykwariatów i sklepów z różnymi cudeńkami z całego świata. Oczywiście – nie obyło się bez zakupów pamiątek – tym razem na prawdę drobnych :).
Ponieważ to były nasze całe plany na dzisiejszy dzień – resztę popołudnia spędziliśmy na pobliskim placu zabaw w Ogrodzie Kensingtońskim, który dzieci pokochały i chciały tam wrócić od pierwszego dnia naszej wyprawy.
Szalony Biskup
Po zabawie – postanowiliśmy podjechać jeszcze raz na stację Paddington – gdzie po odczytaniu napisu zjedliśmy też obiadek w pubie Pod Szalonym Biskupem i Niedźwiedziem – gdzie też znaleźliśmy odniesienia do Misia Paddingtona.
Jutro kontynuujemy poszukiwanie śladów Padingtona oraz pomału przechodzimy do Harrego Pottera. Odczuwamy już trochę zmęczenie wyprawą, choć mam wrażenie, że dzieciakom dopiero teraz zaczyna się podobać ;).
***
Jeśli spodobała się Wam nasza wyprawa, zapraszam na wcześniejsze relacje, w tym – relację z poszukiwania śladów Sherlocka Holmesa.
CUDOWNIE!!! Nie poszlam spac, tylko czekalam na wrazenia ze spotkania z panem Bondem! :))) Dzieciaki wygladaja na przeszczesliwe! Tylko zazdroscic pomyslu i realizacji wyprawy marzen! :))) Pozdrawiam cieplo!
Dzięki Sylwia, dzieciaki, jak dzieciaki – chyba nie do końca zdają sobie sprawę z „powagi sytuacji” ;). Ale byli zadowoleni!
Byłam bardzo ciekawa jak wam pójdzie spotkanie z Panem Bondem:). Widać że obydwoje z małżonką są bardzo sympatyczni:). Świetnie spędzone chwile:)
Wspaniale spotkanie!
Udało się Super!
tez mi się podoba myślę że to najfajniejsze wakacje moich wnucząt brawo!!!
Dzięki Mamo
Świetni ludzie! Czy jak już powstanie przewodnik to spotkanie z Panem Bondem będzie w programie?
Pingback: Postanowienie #6 - kultura - Projekt Londyn 2014Projekt Londyn 2014