Londyn – dzień jedenasty

Dzień jedenasty naszej wyprawy do Londynu śladami bajek – miał być w całości poświęcony Harremu Potterowi. Ze względu na upały – nieco musieliśmy ograniczyć chodzenie – upał lejący się z nieba nie zachęcał do długich spacerów. Ale coś tam zobaczyliśmy…

Dzień jedenasty – Wszyscy kochają Harrego Pottera

Swoje kroki z samego rana skierowaliśmy na stację King’s Cross – chciałam dzieciom pokazać peron 9 i 3/4. Do tej pory byłam już na nim dwa razy – zawsze wokół kręciło się sporo ludzi, ale nigdy, przenigdy nie było kolejki! Aż do teraz!!!

Kolejka była tak długa, że dwie panie zapewniały porządek w niej – jedna pilnowała porządku na stacji, a druga – już poza nią. Zdecydowaliśmy się zaczekać. Kiedy dotarliśmy bliżej wózka z wejściem na peron 9 i 3/4 – zagadka kolejki się wyjaśniła. Ja po prostu nigdy nie byłam na peronie 9 i 3/4 po otwarciu sklepu z pamiątkami z Harrego Pottera. A teraz – kiedy sklep jest już czynny – dwóch pracowników sklepu pomaga w robieniu zdjęć – jeden podaje szalik w kolorach jednego z domów Hogwartu, a drugi robi zdjęcia, które potem można kupić w sklepie. Na szczęście zdjęcia można też robić samemu. Stąd całe to robienie zdjęć trwa pięć razy dłużej i tworzą się kolejki. Przed nami czekała grupa ok. 13 osób pochodzenia azjatyckiego (w baaaardzo różnym wieku) i każda z tych osób chciała mieć taką pamiątkę. U nas – nie wszyscy się odważyli. Ale – ich strata ;).

Łobuz nie chciała mieć sama zdjęcia – więc zrobiłyśmy sobie razem. Zauważcie – kto siedzi w klatce dla ptaków i co trzyma Łobuz. No tak – mała zamiana miejsc ;).

DSC_0021 dzień jedenasty

Potem – oczywiście wejście do sklepu i tu – kolejne rozczarowanie. Nie było różdżek Hermiony i Harrego, na kupienie których bardzo nastawili się Nati i Księciunio. Pan z obsługi sklepu powiedział nam, że te różdżki będą za godzinę. O, nie! Tego było za wiele. Wyszliśmy po prostu, obiecując dzieciom, że kupią różdżki w sklepie Hamleys lub w Studiu Warner Bros. W ostateczności – jeszcze przed wyjazdem pojawimy się w sklepie tuż po otwarciu – może wtedy będą.

Ulica Pokątna i dwa Dziurawe Kotły

Po „przygodzie” z peronem 9 i 3/4, wybraliśmy się do jednego z miejsc, które zostało wykorzystane w filmie Harry Potter i kamień filozoficzny, jako wyjście z Ulicy Pokątnej – czyli do Leadenhall Market. Traficie na niego bez problemu ze stacji metra Bank – wszędzie są znaki prowadzące na ten rynek. A jest on niesamowity – pisałam o nim we wpisie o Ulicy Pokątnej.

Przemierzając uliczki Leadenhall Market – niespodziewanie natrafiliśmy na miejsce, które wykorzystano w jednym z filmów jako wejście do Dziurawego Kotła. To wejście do optyka przy Bull’s Head Passage.

Potem wybraliśmy się z kolei na Stoney Street – pod most kolejowy przy Borough Market – tam z kolei znajduje się wejście do Dziurawego Kotła, które zostało wykorzystane w filmie Harry Potter i więzień Azkabanu.

Myślę, że po naszych minach widzicie, jak bardzo upał dał nam się dziś we znaki

Chłopaki swoje, a dziewczyny swoje

A stamtąd już tylko dwa kroki na HMS Belfast – no wiecie, Księciunio – wielki miłośnik militariów – nie mógł tego odpuścić.

DSC_0119

Zatem chłopaki wybrały się zwiedzać okręt, a my – dziewczyny – na kawę. Spacerując wzdłuż Tamizy natknęłyśmy się na kolejne ławeczki-książeczki (dziś w sumie 6 – jedna przy metrze Bank – niestety nie udało nam się zrobić zdjęć wszystkim, które znaleźliśmy, bo część była cały czas zajęta), oraz na miejsce, które okazało się być rajem dla dzieci w ten gorący dzień. Plac między kilkom biurowcami z fontannami i płynącą rzeczką był idealnym miejscem na ochłodę podczas dzisiejszych upałów.

DSC_0138

Mówią wieki, czyli Muzeum Brytyjskie

Kiedy dzieciaki skończyły się taplać w wodzie i posililiśmy się nieco – postanowiliśmy jeszcze rzutem na taśmę pokazać dzieciakom British Museum. Muszę powiedzieć, że mumie zrobiły spore wrażenie głównie na Księciuniu, choć dzieciaki były już generalnie zmęczone. Więc teraz sza, ja już więcej nie mówię. Niech mówią zdjęcia :).

Jutro – jeśli upał nie odpuści – w planach jakieś lekkie aktywności – typu piknik w parku. A jeśli będzie trochę lżej – to może pooglądamy jeszcze inne miejsca związane z Harrym Potterem.

***

Zapraszam na pozostałe relacje – zacznijcie od dnia dziesiątego

16 myśli nt. „Londyn – dzień jedenasty

  1. A do The King’s School w Glouster się wybierzecie? Alma mater mojego męża a jednocześnie Harry Potter’a :-) Niesamowite miejsce. Moje dzieci były zachwycone gdy mąż powiedział im, że chodził do tej samej szkoły co Harry Potter.

    Odpowiedz
  2. AAAAAAAAA! Byłaś na peronie! Zazdroszczę. Ja jakoś nie wpadłam na pomysł, będąc w Londynie, by się tam udać ;) Wiesz, 18latka nie będzie robić sobie wstydu czytaniem Pottera ;) Teraz poszłabym za wszystkie pieniądze ;)
    Zazdroszczę więc.

    I ławeczka z „Kotem w kapeluszu” <3

    Odpowiedz
  3. Fantastycznie! Doszlo do tego, ze zaraz po zrobieniu kawy rzucam sie do komutera, zeby poczytac, co robiliscie!!! :))))

    Odpowiedz
    • Tych ławeczek-książeczek jest tu pełno. I są różne – i dla dorosłych i dla dzieci :)

      Odpowiedz
  4. Matulu, ale intensywnie!!! Pottera nie czytamy, ale Dr Seuss owszem kręci nas bardzo :)
    Pozdrowienia w upały i do przodu :)

    Odpowiedz
  5. Pingback: Londyn - dzień dwunasty | Projekt Londyn 2014Projekt Londyn 2014

Dodaj komentarz