Projekt Londyn Specials

Dziś Projekt Londyn „Specials”. Mniej będzie zdjęć. Za to sporo tekstu. To takie różne momenty, które przytrafiły się nam podczas wyprawy do Londynu śladami bajek – i śmieszne i dziwne i o charakterze przygody. Dziś pierwsza część. Gotowi? To startujemy!

Money, money, money

Podczas naszej wyprawy do Londynu nie było ani jednego dnia, podczas którego nie znaleźlibyśmy jakiś pieniędzy. Zaczęło się już na schodach – kiedy taszcząc walizkę znalazłam monetę z Hong Kongu. Rekord pobił Misiolek, który na podłodze Muzeum Historii Naturalnej – w sali z ptakami – znalazł 20 funtów.

Znajdowaliśmy głównie monety, ale w dniu, w którym zwiedzaliśmy Studio Harrego Pottera Nati znalazła na placu zabaw dwie karty kredytowe. Próbowaliśmy namierzyć właściciela prze FB – ale nie udało się, więc przecięliśmy je.

Łobuz-podróżniczka

Najwspanialszym z małych podróżników okazała się Łobuz. Kiedy robiła się marudna – wskakiwała nam na ręce i w momencie zasypiała. Ucinała sobie ten sposób 15-minutowe drzemki, po których budziła się z szerokim uśmiechem na twarzy i nowymi siłami na dalsze zwiedzanie. Poza tym – w przeciwieństwie do innych – w ogóle nie marudziła na temat tego gdzie i kiedy idziemy.

Zobaczcie, ile razy udało się nam przyłapać śpiącego Łobuza!

dzień pierwszy

Kurcze, skurcze!

Siedzimy sobie w restauracji przy obiedzie. Łobuz pyta:

-Mamusiu, a co to jest skurcz?
-
No jak kurczą się mięśnie - odpowiadam.

Na to Księciunio wtrąca:

-No, na przykład, jak się dużo biega, albo jak się rodzi – to też się ma skurcz.

O_o

Schody – STOP

Kiedy w niedzielę zjeżdżaliśmy ruchomymi schodami na stację metra St. Paul’s – Nati tak jakoś rozłożyła szeroko łokcie, że niechcący wcisnęła przycisk zatrzymania schodów – i schody się zatrzymały. Trzeba było widzieć jej przerażoną minę!

specials specials specials

Pizza uzdrowicielka

Zaraz pierwszego dnia po przylocie – Łobuz biegając po Kensington Gardens wywróciła się i rozbiła sobie kolano. Nic wielkiego w sumie się nie stało, ale trochę krwi się pojawiło. Przez następne pół godziny kulała, a przez dwa dni upierała się, że nie może siadać, bo przy zginaniu nogi – boli ją kolanko.

Wyobraźcie sobie, jakie było moje zdumienie, gdy po paru dniach stwierdziła, ze dzięki pizzy z lokalnej pizzerii tuż przy naszym lokum – rana szybciej się goi. Ale najlepsze było to, że tą pizzę, dzięki której rana goiła się szybciej – zjadła wcześniej (dokładnie dzień wcześniej) niż rozbiła sobie kolano. Ot, magiczna moc pizzy :).

Wszystko i nic

Muzeum Historii Naturalnej. Wychodzimy po całodziennym zwiedzaniu (serio – ogłaszali już, że zaraz zamykają!). Pytamy się dzieci:

-Nati, co Ci się dziś najbardziej podobało w Muzeum?
-Nie wiem - 
odpowiada Nati.
-Księciuniu, a Tobie – co dziś się najbardziej podobało?
-Wszystko

No tak, na ich korzyść przemawia tylko to – że były baaaardzo zmęczone już ;).

specials specials specials Muzeum Historii Naturalnej***

Jutro – druga część Projekt Londyn Specials. A jeśli jesteście ciekawi naszych innych przygód – zaglądnijcie do zakładki Wyprawa Projekt Londyn – tam znajdziecie relację z całej podróży do Londynu śladami bajek

5 myśli nt. „Projekt Londyn Specials

  1. Czytam te posty londyńskie z mega przyjemnością, ech… Mam nadzieję, że to nie koniec…

    Odpowiedz
  2. Pingback: Projekt Londyn Specials - część druga | Projekt Londyn 2014Projekt Londyn 2014

  3. Haha. Niezłe ciekawostki. To teraz zamiast guzików trzeba monety zbierać. Macie szczęście. Ja nie znajduję ani jednych ani drugich :)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz