W zdrowym ciele – zdrowy duch. Chyba nikogo nie muszę zbytnio do tego przekonywać. Jednak wraz z wiekiem i rozwojem technologii cyfrowych część z nas jakby przyrasta do kanap i foleli. Tak i nam się przydarzyło. Dlatego – postanowienie zmiany! Więcej RUCH-U!!!
Jeszcze zanim urodziły się dzieci ruszaliśmy się bardzo dużo – chodziliśmy po górach, biegaliśmy, jeżdziliśmy na rolkach, pływalismy, graliśmy w siatkówkę… Dziś często łapię się na tym, że jedyny ruch, który mam ochotę wykonać, to położyć głowę na poduszce.
Jakie są zalety ruchu?
1. W umiarkowanych ilościach i z głową – poprawia krążenie i zmniejsza ryzyko zawału – co szczególnie w moim przypadku – genetycznego obciążenia zawałem – powinno być podstawowym wskazaniem do gimnastyki.
2. Zapobiega cukrzycy, miażdżycy i nadciśnieniu – w tej chwili nie jesteśmy w grupie ryzyka tych chorób, ale warto mieć to na uwadze.
3. Poprawia stan mięśni i kości – no tak, pierwsze objawy pogorszenia układu kostnego można zauważyć i u mnie i u Misiolka – więc mamy tu kolejne wskazania.
4. Ruch pomaga utrzymać ładną sylwetkę, poprawia samopoczucie (gdyż w trakcie uprawiania sportu wytwarzają się hormony szczęścia – endorfiny) i redukuje stany depresyjne (a bycie pracującą mamą czasem wpędza nas w permanentną depresję ;)).
5. Aktywność fizyczna dodaje więcej energii i wigoru na co dzień – czyli im więcej się ruszamy tym więcej się ruszamy.
6. Ruch poprawia też odporność.
Co wpływa na to, że ciężko nam się ruszyć?
Po pierwsze – pewnie dlatego, że mało się ruszamy
Po drugie – wcześnie zaczynamy nasz dzień – ok. 5.30, a kończymy zwykle koło 22-23. Poza domem jesteśmy zwykle od 7.00 do 17-17.30, a są też dni, kiedy wracam dopiero ok. 19. Po powrocie do domu trzeba jeszcze zadbać o pranie, prasowanie, zakupy, przygotowanie Księciunia do szkoły, obiad na dzień następny, itp. Itd. Zagonić dzieci do mycia, przeczytać książkę, utulić do spania. Wiem, nic specjalnego – każda rodzina pewnie tak ma :). Żadna to wymówka.
Po trzecie – próbujemy się nawet czasem ruszać z dziećmi – rowery, basen, nie mówię już o spacerach, graniu we freesbie, piłkę, itp. Jednak nie jest to ten rodzaj ruchu – w trakcie wizyty na basenie nie jesteśmy w stanie swobodnie sobie pływać, a na rowerach musimy się dostosować do tempa Księciunia.
Dodam jeszcze, że w przypadku dzieciaków, a głównie Księciunia nie ma problemy braku ruchu. U niego ruchu jest aż nadto ;).
No dobra, to jaki jest plan?
1. Wprowadzamy rodzinną gimnastykę! Codziennie 15 minut po bajkach (czyli między 19.30 a 19.45) wszyscy razem będziemy ćwiczyć w domu. Proste ćwiczenia – skłony, przysiady, skrętoskłony, itp. Mam nadzieję, że będzie przy tym sporo zabawy!
2. Ja dodatkowo planuję 3 razy w tygodniu przynajmniej pół godzinną aktywność fizyczną pod postacią roweru, basenu lub zumby.
3. Zdecydowanie więcej będziemy się ruszać w weekendy całą rodziną – spacery, rowery, wycieczki.
I co powiecie na taki plan? A jak u Was jest z aktywnością fizyczną? Lubicie? Jakie macie sposoby, żeby się zmotywować do ruchu?
Próbowałam przy dziewczynach Tai Chi ale się po pięciu minutach chichrają i przeszkadzają. Chyba na razie zostanie tylko basen i rowery jako wspólna aktywność.
u nas głównie spacery, łażenie po łąkach lesie, granie w piłkę, trampolina. ale i tak mam zadyszkę zaraz
U nas ruch to głównie spacery (to ja) i bieganie, skakanie, wspinanie czyli ogólnie zdobywanie każdego murku, każdej przeszkody na drodze
(to dzieci)
No właśnie – dzieci się ruszają, a my – jakoś tak się w kanapę zapadliśmy