Sprzątanie i porządki odkąd urodziły się dzieci, to nie jest moja mocna strona. Wolę miło z nimi spędzić czas, niż przejmować się plamą na podłodze czy kurzem na ramce zdjęcia. Do tej pory porządek w naszym domu ogarniała Pani Basia, ale ponieważ mama teraz pracować będzie w domu, zmieniamy zasady!
Sprzątanie lubiane
Za czasów panieńskich to ja odpowiadałam za porządek w domu. Mama prowadziła wtedy firmę cateringową i nie miała na to czasu. To ja co tydzień sprzątałam, od czasu do czasu – myłam okna, wymieniałam ręczniki i pościel. I wiecie, co? Nawet to lubiłam.
Przez jakiś czas w liceum dorabiałam sobie nawet parę groszy sprzątając prywatne gabinety lekarskie. Ech, to były czasy ;).
Sprzątanie nielubiane
Wraz z urodzeniem się dzieci – moje zamiłowanie do porządków spadało proporcjonalnie do czasu, który z dziećmi chciałam spędzić. Jeszcze będąc z Łobuzem na urlopie wychowawczym sporo zajmowałam się porządkami, jednak każda pracująca mama 2 dzieci (i więcej), która ma ochotę trochę czasu z nimi spędzić pewnie zauważa, jak bardzo kurczy się czas pozostający w jej dyspozycji.
Jednak teraz, gdy będę pracować w domu – mam nadzieję tak zorganizować sobie pracę, żeby co dzień wykroić nieco czasu na choćby drobne sprzątanie.
Nie przepadam za sprzątaniem przez cały dzień – po prostu mnie to nudzi. Dlatego wolę każdego dnia zrobić coś mniejszego.
Druga sprawa jest taka, że muszę też nauczyć porządku Łobuza. Z Księciuniem nie mam generalnie problemu (poza biurkiem;)), bardzo ładnie sprząta swoje zabawki i pomaga Łobuzowi. Ale Łobuz, jak się rozpędzi z wyciąganiem, to cały pokój zaraz zawalony ;). Dlatego młodzież będzie miała za zadanie w sobotę rano trochę posprzątać zabawki, a potem – w nagrodę – dostaną ściereczki i będą mogli powycierać kurze u siebie w pokoju (to akurat baaaaardzo lubią :D).
Przy okazji planowania tygodnia – będę też zaznaczała sobie, kiedy wymieniałam ręczniki, pościel. To bardzo ułatwia zapamiętywanie :).
No i coś jeszcze muszę wymyślić na zalewający nas zewsząd papier. Mamy taki brzydki zwyczaj, że jak przychodzi poczta, rozpakowujemy, czytamy i jeśli to nie jest rachunek – idzie od razu do kosza. Ale – wszystkie faktury zbieramy na kupce, która rośnie i rośnie ;). Większość faktur przychodzi już elektronicznie – internet, telefony. Jednak faktury za gaz czy prąd to po prostu pół tony papieru, z którego 5/6 prawie od razu można wyrzucić do kosza – bo są to np. kartki A4 z wypełnionym formularzem do wpłaty na poczcie. Dodam tylko, że sam formularz zajmuje 1/3 strony, a w przesyłce przysyłają 5-6 takich kartek. Do tego drugie tyle na rozliczenia plus list od prezesa (nie wiadomo po co ;)). Sprawdzę u dostawców tych mediów, czy możliwe jest otrzymywanie e-faktury, tak, żeby już nie dostawać tych papierów. A to, co i tak będzie przychodziło w papierze – raz w tygodniu będę układać w segregatorze, który mamy w tym celu.
Czy wysyłanie takich kwitków ma sens???
***
No dobra, to już ostatnie z moich postanowień. Niestety, w związku z chorobą – część postanowień musi zostać przesunięta o miesiąc – przykazaną mam lekkostrawną dietę i zakaz wysiłku fizycznego przez 4 tygodnie. Przed Wami jeszcze przynajmniej jeden wpis o moich pomocnikach w realizacji postanowień, a potem już regularni będę się Wam sprawozdawać.
A jeszcze się Was zapytam – lubicie sprzątać? Macie czas? Jak się organizujecie?
Sprzątam codziennie bałagan, który robimy codziennie. Sprzątać nie lubię ale to mój obowiązek więc staram się nie brudzić, mąż i syn robią to za mnie
Ha, ha, skąd ja to znam?
Mam zamiar przyzwyczaić moje dzieci do sprzątania. Mąż działa bez zarzutu
Boże… jak ja nie lubię sprzątać! Wiesz? Nawet czytanie o sprzątaniu sprawia, że mam wrażenie jakby co najmniej wille przeleciała ze szmatką.
Ha, ha :D, dobre! A wiesz, ile to spalonych kalorii (sprzątanie, a nie czytanie o sprzątaniu :P)
A ja właśnie dzisiaj (u nas święto i dzień wolny) zabrałam się za coś co czekało na mnie ponad rok, czyli posegregowane i poukładanie, odkurzanie i odłożenie setek dziecięcych książek. Mając trójkę dzieci co pewien czas muszę zająć się książkami, jedno dziecko wyrasta, a drugie dorasta do danej lektury i należy książce zmienić pokój i półkę.
Zajęło mi to kilka godzin, na szczęście dwójka młodszych pomagała (starszej nie było). Zaczęłam się jednak zastanawiać dlaczego nie mamy oddzielnego pokoju bibliotecznego dużo łatwiej byłoby mieć wszystkie książki w jednym miejscu.
Ha, marzę o takim pokoju!!! W marzeniach mieszkaniowych, mamy zaplanowany taki pokój :).
eh, no ja fanatycznie nie sprzątam, ale mam wpisane w kalendarz, kiedy wymienić pościel (co ok. 8 tyg.), ręczniki (mniej więcej co dwa tygodnie, do rąk raz w tygodniu; wtedy tez staram sie porzadnie lazienkę ogarnąć – kurz, ściany, podłoga, itp., bo co dzień staram się przelecieć umywalkę i toaletę), kiedy myć lodówkę (co 6 tyg.), kiedy ogarniam kuchnię porządnie (wraz z myciem frontów szafek i myciem szuflad), kiedy sypialnie, itd. Mam również zaplanowane mycie okien raz na kwartał, ale odkąd jestem w ciąży, to troszkę odpuściłam. Nawet mazy, które mąż zrobił przy myciu już mnie tak nie denerwują. Generalnie polecam włączenie małżonka do niektórych domowych czynności. Da się!
Rzeczywiście pomaga mi wpisanie w kalendarz – coś jednego dnia, drugiego i jakoś ogarnia się codzienność :). Po urodzeniu dziecka pewnie i to się zmieni! :)))
Nie lubię sprzątać, nie mam na to czasu. Sprzątam napadowo, jak bałagan przekroczy pewien krytyczny punkt. Papiery zostawiam mężowi, on świetnie sobie radzi z utrzymywaniem w nich porządku i płaceniem rachunków na czas.
W sprzataniu wkurza mnie to, że efekt szybko błędnie i sytuacja na placu boju szybko wraca do stanu pierwotnego