Warsztat lokalny z legendami

No to pora zacząć II edycję Dziecka na Warsztat. Przypomnę Wam tylko, że w tym roku Dziecko na Warsztat rusza w świat, ale żeby wyjechać, najpierw musi poznać najbliższe otoczenie. Zapraszam na warsztat lokalny.

Lubimy Warszawę. Mimo, że większość zabudowy jest powojenna, są to miejsca z bardzo silnym zabarwieniem historycznym. Często spacerujemy po Warszawie z dzieciakami, szukając ciekawych miejsc.

Nasz warsztat lokalny

Na potrzeby warsztatu lokalnego Dziecko na Warsztat wybraliśmy warszawskie miejsca związane z dziećmi. Inspiracją do tego warsztatu była AncyMapa – dzięki niej poznaliśmy nowe miejsca i przypomnieliśmy sobie o starych. Jeśli chcecie wiedzieć, którędy prowadziła trasa naszego warsztatu lokalnego – zapraszam!

Ogródki Jordanowskie

Pomysłodawcą Ogródków Jordanowskich był dr Henryk Jordan, prekursor wychowania fizycznego w Polsce, lekarz i pedagog. Pierwszy Ogródek powstał w 1889 r. w Krakowie, ale idea ta bardzo spodobała się w Warszawie i w ciągu 15 lat powstało tu 14.

Trzeba tu dodać, że Ogródki Jordanowskie to nie są zwykłe place zabaw tylko ośrodki sportowe dla dzieciaków, przeznaczone do zabaw i uprawiania sportu.

Naszym ulubionym Ogródkiem jest ten znajdujący się w Warszawie przy ul. Odyńca, jednak tym razem postanowiliśmy odwiedzić ogródek przy ul. Wawelskiej – zupełnie nam nie znany.

Już przy wejściu przywitały nas mecze i treningi piłki nożnej. Piękne boiska do gry w nogę, do koszykówki i siatkówki ale też korty tenisowe. A dalej to już było czyste szaleństwo w postaci placu zabaw. Plac może niezbyt wielki, ale każdy znalazł coś dla siebie. Księciuniowi najbardziej przypadła do gustu zjeżdżalnia, na której poczuł się, jak nie przymierzając Adam Małysz lub Kamil Stoch. Kucał i zjeżdżał na butach niczym na nartach. Zabawę miał przednią.

Łobuz za to upatrzyła sobie lokomotywę i woziła mnie tam i z powrotem po całym świecie. Co było całkiem fajne i wiązało się z naszym nowym cyklem Dziecka na Warsztat :) .

Na koniec Księciunio z tatą odegrał mecz w piłkarzyki. Były jeszcze stoły do gry w Chińczyka i szachy oraz stoły do ping-ponga. Więc na prawdę mnóstwo atrakcji do spędzania czasu na świeżym powietrzu.

Dziecięca Starówka

Dalej wybraliśmy się na Starówkę, trochę w poszukiwaniu legend, a trochę w poszukiwaniu miejsc związanych z dziećmi.

Ale najpierw legendy.

Znamy już kilka z nich – szczególnie Księciunio, który w drugiej klasie uczestniczył w spacerze śladami legend i nawet tym razem trochę nas prowadził.

Zaczęliśmy od legendy o kamiennym niedźwiedziu.

Dawno, dawno temu na Mazowszu panował książę zwany Niedźwiedziem, nazywano go tak, gdyż był olbrzymi i silny jak niedźwiedź. Na jego nieszczęście był niezmiernie brzydki. Pewnego razu książę zakochał się w pięknej damie. Nie odważył się wyznać jej swej miłości bo bał się, że ta wyśmieje go z powodu jego brzydoty. Cierpiał więc w milczeniu. Którejś niedzieli książę przyjechał, jak zwykle, na mszę do kościoła i zobaczył jak owa dama wychodzi w sukni ślubnej a u jej boku idzie mąż – piękny młodzieniec. Gdy książę ujrzał tę scenę, serce zamarło w nim z rozpaczy i skamieniał z bólu i żałości – zamienił się w kamiennego niedźwiedzia. Teraz kamienny niedźwiedź stoi pod kościołem oo. jezuitów na Starym Mieście i czeka cierpliwie, bo legenda mówi, że jeżeli jakaś panna pokocha go tak, jak on kochał piękną damę, to niedźwiedź odzyska swoją dawną postać. Warto pamiętać o nieszczęśliwie zakochanym księciu i pogłaskać jego niedźwiedzi pysk. Być może to osłodzi gorycz jego oczekiwania.

źródło: http://www.staremiasto.waw.pl/?p=207

Dzieciaki od razu zinterpretowały to tak, że niedźwiedzia trzeba pocałować, no i całowaliśmy. Ale i nasze uczucia względem niego nie były chyba do końca szczere, lub może niezbyt głębokie, bo kamienny niedźwiedź po naszej wizycie pozostał kamiennym niedźwiedziem…

Dalej – oczywiście – wybraliśmy legendę o warszawskiej syrence. Tą w wersji Artura Oppmana. Siedliśmy sobie na ławeczce, ja czytałam, a dzieciaki słuchały. Legenda ta opowiada o tym, jak to ludzie chcieli pięknie śpiewającą syrenę złapać i wykorzystać do własnych wygód. Ale jak to w legendach bywa – chciwym ludziom nie udało się ziścić tych planów.

Kolejna legenda, której szukaliśmy na Starówce, to legenda o Bazyliszku, którego wzrok zamieniał w kamień. I tak – od razu odnaleźliśmy Bazyliszka świecącego oczyma znad wejścia restauracji. A potem jeszcze Księciunio zaprowadził nas w uliczkę, na której znajdowała się według legendy bazyliszkowa piwnica.

Księciunio zresztą, miłośnik wszelkiego rodzaju militariów, zaprowadził nas w jeszcze jedno miejsce. Otóż na bocznej ścianie Archikatedry Świętego Jana Chrzciciela (od ulicy Dziekania) znajduje się pozostałość po gąsienicy niemieckiej miny samobieżnej Goliath, która uderzyła w ścianę kościoła podczas Powstania Warszawskiego.

Fontanny

Dalej od Starówki zeszliśmy w dół – Księciunio oczywiście korzystając z każdej okazji wspinania się po murach – i skierowaliśmy nasze kroki w stronę Multimedialnych Fontann. Jakoś do tej pory nie udało się nam pokazać dzieciakom tych fontann, a przecież fontanny, to jak najbardziej miejsce dla dzieciaków.

Warszawskie multimedialne obwarowane są co prawda szeregiem zakazów, ale i tak dzieciaki miały niezły ubaw, szczególnie kiedy jedna z nich niespodziewanie zaczęła tryskać niemalże na nas :).

Nie mówiłam im jeszcze, że wieczorami odbywają się tam też pokazy ze światłami – ale mam nadzieję, że może za rok czy dwa wybierzemy się na taki pokaz całą rodziną.

Mały Powstaniec

Miejscem związanym z dziećmi, choć pewnie nie tak, jak byśmy chcieli jest też Pomnik Małego Powstańca, ale my po prostu nie mogliśmy go nie odwiedzić. Przy okazji przy Pomniku przeczytaliśmy historię Witka Modelskiego ps. Warszawiak, który brał udział w Powstaniu jako łącznik. Witek był najmłodszym uczestnikiem PW odznaczonym Krzyżem Walecznych. Jako niespełna 12-letni chłopiec poległ we wrześniu w Powstaniu.

Pocztówka z Warszawy

W trakcie naszych wielu spacerów po Warszawie odwiedziliśmy o wiele więcej miejsc związanych z dziećmi i dzieciństwem. Dlatego razem z Księciuniem postanowiliśmy przygotować pocztówkę, która zachęcałaby inne dzieci do przyjazdu do Warszawy. Znajdziecie na niej i Centrum Nauki Kopernik i Złotą Kaczkę, Muzeum Chopina, Muzeum Wojska Polskiego, Pałac Kultury i Nauki (a nieopodal niego stoi Pomnik Starego Doktora – Janusza Korczaka, bezgranicznie oddanego dzieciom), warszawskie zoo, Łazienki Królewskie i inne parki.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z naszego domowego archiwum – wszędzie tam byliśmy i polecamy. A jak przyjedziecie do Warszawy – chętnie Was zabierzemy na spacer. Księciunio i Łobuz zapraszają do Warszawy!

Następny warsztat – już 27 października – wtedy pokażemy Wam nasz warsztat o Polsce :).

A teraz – zapraszam Was na inne blogi – ja jestem bardzo ciekawa, jakie są te pierwsze warsztaty w nowej edycji projektu.

32 myśli nt. „Warsztat lokalny z legendami

  1. To my się piszemy na zaproszenie do Warszawy :) Ja Warszawy nie znam dlatego z chęcią skorzystam z takich cudnych przewodników jak Księciuniu i Łobuz :)

    Odpowiedz
    • Wpadajcie! Dajcie tylko wcześniej znać, że będziecie…
      Właśnie coś wpadło mi do głowy… Tylko obiecałam sobie, że więcej nie będę. Muszę to przemyśleć ;)

      Odpowiedz
  2. My Warszawę w minionym roku odwiedziliśmy już kilkukrotnie i z chęcią jeszcze nie raz odwiedzimy. Skorzystamy z zaproszenia i Waszej zachęty.
    A co do rogali to niestety sala muzeum za mała, ale może uda się rogale na zakończenie przywieźć. W ogóle fajnie by było, żeby każda coś lokalnego na spotkanie kończące II edycję przywiozła :).

    Odpowiedz
  3. zachęciliście do odwiedzenia Warszawy :) Z chęcią byśmy przyjechali i pewnie pojawimy się w stolicy całkiem niedługo. Tylko te korki na ulicach mnie przerażają :(

    Odpowiedz
  4. W Warszawie bywamy u dziadków. Zawsze wzruszam się gdy czytam o Powstaniu Warszawskim gdyż dziadek mojego męża czynnie w nim brał udział. Zachowała się także sukienka którą moja teściowa nosiła właśnie podczas Powstania.

    Odpowiedz
  5. jest tyle wspaniałych miejsc w Polsce i tyle fantastycznych opowieści z nimi związanych :-))
    Super wyszedł ten warsztat!! Teraz nic tylko szykować wycieczki po Polsce ;-)

    Odpowiedz
  6. Super wycieczka, widać że dzieci zadowolone :) Powiedz mi wywołujecie zdjęcia czy trzymacie cyfrowo ? Szukam dobrej oferty na wywołanie tysięcy zdjęć z mojego komputera.. aby później poświęcić kolejny miesiąc na ich segregowanie i do albumów wkładanie :)

    Odpowiedz
    • Wywoływaliśmy do pewnego momentu – teraz nie mamy gdzie trzymać albumów, więc zdjecia cyfrowo. Liczę na to, że jak już przeprowadzimy się do większego mieszkania – wywołamy kilka zdjęć Misiolka (robi super pejzaże), które będą zdobić nasze ściany :)

      Odpowiedz
  7. Uwielbiam warszawska starowke i fontanny tez. Choc do tych starych mialam bardzo duzy sentyment i troszke mi szkoda.

    Ksieciunio to niezly model jest :)

    Odpowiedz
  8. Pingback: Książka, która pożarła Księciunia - Projekt Londyn 2014Projekt Londyn 2014

  9. Znowu się czegoś nauczyłam. Warszawianką jestem, a legendy o niedźwiedziu nie znałam… Wspominasz o ogródku jordanowskim na Odyńca, też tam kilka razy byliśmy, super miejsce zabaw! (Teraz dwójka jest już ciut za duża, ale może z Anią się tam wybiorę?)
    Pocztówka z Warszawy bardz mi się podoba – fajny pomysł.
    No i … do zobaczenia w stolicy!

    Odpowiedz
  10. Mnósto ciekawych informacji o których nie miałam pojęcia. Super Warsztat:-) Pozdrawiam! A na wiosnę na pewno znów z dziećmi do Warszawy przyjadę może uda się spotkać, Ściskam!!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz