Co mi się nie udało do tej pory

Zwykle czytacie u mnie o sukcesach odniesionych przez Projekt Londyn. Dziś będzie o tym, co mi się na blogu nie udało w minionym roku. I nie robię tego, żeby się samobiczować czy użalać nad sobą. Tylko żeby mieć punkt odniesienia i wiedzieć, co trzeba jeszcze poprawić i nad czym popracować.

Po pierwsze No nie ukrywajmy – blogosfery nie zdobyłam, choć bardzo cieszę się z grona moich stałych czytelników. Liczba odsłon powoli, aczkolwiek, systematycznie, rośnie :).

Po drugie Częstotliwość moich wpisów pozostawia wiele do życzenia ;). Ale jak tylko mam wenę (co okazuje się być ulotne, szczególnie bo bardziej aktywnych pisarsko dniach) i nie jadę wieczorem nosem po podłodze – czeka na Was gotowy, cieplutki wpis :).

Po trzecie Nie zrobiłam tyle, ile powinnam była dla rozpromowania Projektu Londyn, znalezienia partnerów i sponsorów. Cóż, to chyba nie jest moja mocna strona ;).

Po czwarte I jest mi z tego powodu ogromnie wstyd – nie wydrukowałam jeszcze wizytówek, które Misiolek zaprojektował już w drugim miesiącu funkcjonowania bloga. I co? I na Blogowigilii było mi tak łyso, gdy każda z dziewczyn dawała mi swoją wizytówkę, a ja? Oj, to wielki minus :/

Po piąte Nie przeniosłam bloga na własny serwer. No, to już grubsza operacja. I mogę tylko powiedzieć, że popracujemy nad tym razem z Misiolkiem w tym roku.

Po szóste Nie, nie ma już po szóste. Wszystko inne zaliczam jako UDANE.

Zaszufladkowano do kategorii Blog | Tagi: podsumowanie roku